Od początku roku w Wielkiej Brytanii wzrasta liczba Polaków poszkodowanych przez oszustów podających się za pośredników pracy - poinformowali radca w wydziale konsularnym ambasady RP w Londynie Dariusz Adler i wicekonsul RP w Manchesterze Szymon Białek.

Tylko w lutym, władze konsularne w Londynie odnotowały około 30 takich przypadków. Konsulat Generalny RP w Manchesterze od początku roku udzielił 45 pożyczek Polakom, którzy nie mieli środków na powrót do kraju, z czego ponad połowa, to osoby, od których wyłudzono pieniądze.

Przestępcza działalność ma charakter zorganizowany

"Jeśli powtarza się ten sam schemat oszustw, to nie można powiedzieć, że jest to akcja z doskoku, lecz musi to być zorganizowany proceder" - uważa wicekonsul Białek.

"Ofiary oszustw, to najczęściej desperaci egzystujący na marginesie rynku pracy w Polsce, głównie z małych miejscowości. Odpowiadają na ogłoszenia z kontaktowym numerem telefonu komórkowego. Po przyjeździe do Anglii, wyłudza się od nich pieniądze pod pretekstem fikcyjnych kosztów, lub opłat i porzuca w pustym domu lub nawet na ulicy" - powiedział Białek.

Według niego, najczęstsze oszustwa to przymuszanie do pracy bez wynagrodzenia, płacenie poniżej ustawowego minimum i wyłudzanie pieniędzy połączone z pozostawieniem oszukanych własnemu losowi. Ściganie tego rodzaju przestępstw jest dużym problemem, bo jest trudne do wytropienia, a oszuści są sprytni.

"Oszukani rzadko zgłaszają się na policję, bo nie znają języka, zaś policja w Wielkiej Brytanii sądzi, że przestępstwo zostało popełnione w Polsce. Zresztą policja nie ma punktu zaczepienia, bo jak udowodnić, że ktoś zabrał pieniądze i zbiegł" - podkreśla wicekonsul Białek.

W ocenie radcy Adlera, w oszustwa zamieszani są również polscy Romowie zakładający konta bankowe i wyrabiający kartę kredytową w cudzym imieniu, ale z dostępem dla siebie. Dokumenty tożsamości uzyskują od oszukanych pod pretekstem np. rejestracji w brytyjskim MSW bądź agencji pośrednictwa pracy.

"Osoba, która w życiu nie miała żadnych kont nagle dowiaduje się, że na jej nazwisko zostały pobrane pieniądze, które musi oddać bankowi. Jest to kradzież cudzej tożsamości w celu wyłudzenia pieniędzy od banku" - powiedział Adler.



"Ostrzeżenia w polskich mediach przed tymi i podobnymi praktykami nie robią żadnego wrażenia na osobach odpowiadających na podejrzane ogłoszenia oferujące dobrze płatną pracę w Anglii bez znajomości angielskiego z podaniem numeru telefonu komórkowego. Ofiary oszustw to osoby ufne w to, że sobie poradzą i przekonane, że doświadczenia innych oszukanych ich nie dotyczą" - tłumaczy polski radca.

Adler: dopóki nie wykażemy się rozsądkiem, te przypadki będą się powtarzały

"Na miejsce likwidowanej grupy przestępczej pojawiają się nowe. Ten typ przestępczości nie znosi próżni. W trudnych czasach jest to łatwy pieniądz" - dodał dyplomata.

Adler przyznał, iż przed niektórymi oszustwami uchronić się nie można. W pewnym przypadku, pośrednik podszył się pod firmę faktycznie istniejącą, choć nie werbującą pracowników. "Zjawisko oszukiwania Polaków ma wiele warstw. Do nas docierają strzępy informacji. Tego, co naprawdę się dzieje, nie wie nikt" - zaznacza.

Konsul generalny w Edynburgu Aleksander Dietkow powiedział, że w Szkocji nie było w ostatnich miesiącach przypadków oszukiwania Polaków, choć samo zjawisko nazywa "zauważalnym". Po raz ostatni miał do czynienia z dużą grupą oszukanych 30-40 osób z Rzeszowa w ubiegłym roku.

"Jeśli jest to działalność na terenie Szkocji informujemy szkocką policję, jeśli na terenie Polski zawiadamiamy polskie organa ścigania i oczywiście umożliwiamy poszkodowanym powrót do Polski" - oświadczył Dietkow.