Resort edukacji przygotował projekt nowelizacji rozporządzenia o innych formach edukacji przedszkolnej. Już od maja małe przedszkola będą mogły powstawać w mieszkaniach mających 2,5 metra wysokości. Rodzice uczestniczący w zajęciach z dziećmi będą musieli posiadać książeczkę badań sanitarnych.
NOWOŚĆ
Wymagania sanitarne, budowlane i przeciwpożarowe dla zespołów i punktów przedszkolnych będą łagodniejsze niż w tradycyjnych przedszkolach - mówi GP Zbigniew Włodkowski, wiceminister edukacji.
Resort edukacji przygotował projekt zmiany rozporządzenia regulującego zasady funkcjonowania małych przedszkoli. Nowe wymagania mają obowiązywać od końca maja. Organizacje pozarządowe podkreślają jednak, że nie wszystkie złe przepisy zostały poprawione.

Przedszkole jak szpital

Obecnie inne formy przedszkolne obowiązują identyczne przepisy jak duże przedszkola publiczne i szpitale. Monika Ebert, prezes Stowarzyszenia Rodziców TU w Zalesiu Górnym, prowadzącego sześć małych przedszkoli, wskazuje, że aby móc prowadzić przedszkole w mieszkaniu, trzeba zmienić sposób użytkowania lokalu. A to jest bardzo trudne i kosztowne.
Jeśli budynek, w którym ma być prowadzone małe przedszkole, nie spełnia wszystkich norm, sanepid, Straż Pożarna, nadzór budowlany nie wydadzą pozytywnych opinii, a gmina ma prawo odmówić jego rejestracji.
Resort edukacji, chcąc zachęcić do tworzenia takich placówek, przesłał do uzgodnień międzyresortowych projekt zmian rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 10 stycznia 2008 r. w sprawie rodzajów innych form wychowania przedszkolnego, warunków tworzenia i organizowania tych form oraz sposobu ich działania (Dz.U. nr 7, poz. 38).

Sufit na wysokości 2,5 m

Nowe wymagania będą dotyczyć punktów i zespołów przedszkolnych, prowadzących zajęcia dla jednej grupy dzieci. Resort zwolnił osoby zakładające takie placówki z obowiązku zmiany sposobu użytkowania lokalu. Założyciele przedszkola będą jedynie musieli uzyskać pozytywną opinię sanepidu i Straży Pożarnej. Dotychczas wymagana była jeszcze opinia inspektora pracy i inspektora nadzoru budowlanego. Monika Ebert zauważa jednak, że brak wzmianki o tych służbach w projekcie, nie musi być równoznaczny ze zwolnieniem ich z obowiązku odbioru lokalu.
Małe przedszkola będą też mogły funkcjonować w pomieszczeniach mających 2,5 metra wysokości. Obecnie lokal musi mieć przynajmniej 3 metry wysokości.
- To jest bardzo trudne do spełnienia - mówi Agnieszka Rosłoń, która chce założyć punkt przedszkolny w jednej z pomorskich wsi.
Dodaje, że w takich miejscowościach można znaleźć lokal w popegerowskich blokach, z wolnymi mieszkaniami na parterze i ogródkiem, ale mają one tylko 2,5 metra wysokości.

Mama do sanepidu

Część przepisów budzi jednak kontrowersje. Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem w zajęciach w małych przedszkolach mogą uczestniczyć rodzice lub upoważnieni przez nich członkowie rodzin. Projekt przewiduje, że będą musieli mieć orzeczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do wykonywania prac w placówce oraz książeczkę badań sanitarno-epidemiologicznych. Zbigniew Włodkowski wyjaśnia, że sanepid nie chciał zgodzić się na złagodzenie tych przepisów, ponieważ rodzice będą mieli kontakt z obcymi dziećmi.
- To absurdalny wymóg - uważa Monika Rościszewska-Woźniak z Fundacji Rozwoju Dzieci im. J. A. Komeńskiego.
Wyjaśnia, że badania są wymagane od osób, które nie są zatrudnione w placówce, które na co dzień przebywają z dziećmi w domu. Ponadto ich przeprowadzenie kosztuje ponad 100 zł, a można je uzyskać w mieście powiatowym. Dla mieszkańców małych miejscowości to znaczący wydatek, który może zniechęcić ich do udziału w zajęciach. Tymczasem rodzice nie tylko pomagają nauczycielom, ale także uczą się od nich. Druga osoba do opieki potrzebna jest także przy trzylatkach. Na zatrudnienie pomocy brakuje pieniędzy, a mamy wspierają nauczycieli bez wynagrodzenia.

Zbyt liczne grupy

Projekt nie zmienia też maksymalnej liczby dzieci w grupie różnowiekowej. Pod opieką jednej nauczycielki nadal będzie mogło przebywać nawet 25 trzy-, cztero- i pięciolatków.
- Taką grupą można jedynie się opiekować, ale na pewno zabraknie czasu na edukację dzieci - mówi Anna Blumsztajn, koordynatorka programu Gdy nie ma przedszkola w Fundacji im. J. A. Komeńskiego.
Jedna nauczycielka nie jest w stanie poświęcić odpowiednio dużo czasu trzylatkowi i czterolatkowi, nawet z pomocą rodziców. Organizacje pozarządowe uważają, że grupy różnowiekowe powinny liczyć maksymalnie 15 dzieci.
Projekt nie mówi nic o terenie do zabawy na zewnątrz budynku. Nie wspomina też o posiłkach. Tymczasem zarówno w punkcie, jak i zespole przedszkolnym dzieci mogą przebywać dłużej niż pięć godzin. Wówczas powinny móc napić się czegoś ciepłego i zjeść posiłek.

Więcej miejsc w przedszkolach

Małe przedszkola mają upowszechnić edukację zwłaszcza wśród mieszkających na wsiach dzieci w wieku od trzech do pięciu lat. Obecnie w małych miejscowościach do przedszkoli chodzi niespełna 40 proc. dzieci, a w krajach UE prawie 100 proc. Opieką przedszkolną trzeba też objąć pięciolatki, które już za rok będę musiały rozpocząć naukę w pierwszej klasie.
240 mln euro jest zarezerwowane dla osób prawnych, które zdecydują się założyć małe przedszkole w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki