W ubiegłym roku 90 proc. firm zajmujących się leśnictwem nie zapewniło pracownikom szczepień przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu i opon mózgowych.
Ponad 1,8 tys. pracowników zatrudnionych w leśnictwie pracowało w ubiegłym roku bez badań stwierdzających boreliozę (chorobę zakaźną wywoływaną przez kleszcze). Firmy zajmujące się leśnictwem nie zapewniły też szczepień ochronnych przeciwko kleszczowemu zapaleniu mózgu i opon mózgowych dla 1,7 tys. osób. Tak wynika z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w 334 zakładach usług leśnych (ZUL) oraz 15 nadleśnictwach, do których dotarła GP.
- Szczepionka przeciw boreliozie kosztuje około 50 zł. Nie są to wysokie koszty, więc wiele osób przychodzi do nas i sami płacą za szczepienie - mówi Magdalena Mieszkowska, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Eidemiologicznej we Wrocławiu.
Pracujący w leśnictwie są obecnie najbardziej narażoną na choroby zawodowe grupą pracowniczą w Polsce. Z danych łódzkiego Instytutu Medycyny Pracy im. Jerzego Nofera wynika, że w ich przypadku ryzyko zapadnięcia na chorobę zawodową jest 20 razy wyższe niż średnia dla wszystkich pracowników. Aż 88 proc. tych osób zatrudnionych w leśnictwie, u których stwierdzona zostaje choroba zawodowa, cierpi na choroby pasożytnicze lub zakaźne.
Kontrole PIP wykazały, że pracodawcy zajmujący się leśnictwem nie tylko nie zapewniają pracownikom badań oraz szczepień, ale także środków ochrony indywidualnej (czyli np. odzieży roboczej). W co piątej firmie pracownicy nie używali np. spodni z wkładką przeciwprzecięciową, a w co dziesiątej - obuwia ochronnego.
Firmy łamią także przepisy bhp w trakcie wycinania oraz transportowania drewna. W ubiegłym roku była to główna przyczyna 11 śmiertelnych i ciężkich wypadków przy pozyskiwaniu tego surowca. Na terenie strefy zagrożenia podczas ścinania i obalania drzew często przebywały nieuprawnione osoby. Spośród ofiar wspomnianych wypadków tylko pięć osób było pracownikami ZUL lub nadleśnictwa. Pozostali to m.in. podwykonawcy, osoby kupujące drewno lub pomagające pracownikom przy wycinaniu drzew bez wiedzy pracodawców.
Państwowa Inspekcja Pracy podkreśla, że w ostatnich latach podstawowym problemem pracodawców zajmujących się leśnictwem jest brak wykwalifikowanych pracowników do prac leśnych, zwłaszcza przy pozyskaniu drewna. Powodem jest migracja osób najbardziej wykwalifikowanych, z długoletnim doświadczeniem zawodowym do lepiej opłacanej pracy za granicą. PIP podkreśla, że dochodzi już do sytuacji, że nie tylko firmy, ale także administracja Lasów Państwowych przyjmuje lokalnych rolników i bezrobotnych do pracy na czarno pod pozorem pozyskania drewna na własny użytek, towarzyszenia leśnikom w ramach pomocy sąsiedzkiej, a nawet odrabiania długów.
1,7 tys. pracowników skontrolowanych firm zajmujących się leśnictwem pracowało bez szczepień ochronnych