■ W tym tygodniu spotka się pan z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia. Czy przedstawi pan konkretne propozycje rozwiązania problemu organizacji pracy w szpitalach od 1 stycznia 2008 r.?
- Tak. Przedstawimy propozycję finansową. Lekarze będą wyrażać zgodę na pracę w dłuższym wymiarze, niż 48 godzin tygodniowo, czyli podpiszą tzw. klauzule opt-out, jeśli wzrośnie ich wynagrodzenie zasadnicze. Naszym zdaniem, lekarz specjalista powinien zarabiać co najmniej trzy średnie krajowe, natomiast lekarz bez specjalizacji ponad dwie.
■ Czy postulat minimalnego wynagrodzenia może być poparty przez ten rząd? Poprzedni kategorycznie go odrzucił.
- Naszym głównym celem jest wprowadzenie do systemu ochrony zdrowia mechanizmów rynkowych. Nie ma co ukrywać, że postulat ustalenia minimalnego wynagrodzenia dla lekarzy w nich się nie mieści. Stąd nazwa ta jest umowna. Wysuwając jednak takie żądania finansowe chcemy mieć pewność, że do lekarzy trafią pieniądze, zanim w ogóle rozpocznie się reforma systemu lecznictwa. Wydaje się jednak, że rząd nie ma wyboru i musi spełnić nasze wymagania. W przeciwnym razie lekarze nie będą pracować powyżej 48 godzin tygodniowo. Minister zdrowia dobrze o tym wie. Oznacza to, że nie będzie kto miał zapewnić obsady dyżurów w szpitalach. A przecież opieka lekarska potrzebna jest przez całą dobę. Minister może zaryzykować i wprowadzić nowelizację do ustawy o zakładach opieki zdrowotnej, która przesunie datę wejścia nowych przepisów o czasie pracy lekarzy. Jeśli tak się stanie, to skierujemy sprawę do Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
■ Możliwe jest odroczenie wejścia w życie tych przepisów. Polska skorzystała już z okresu przejściowego, a w innych krajach UE dawno one już obowiązują?
- Teoretycznie jest to możliwe. Pytanie tylko, jak zachowaliby się w takiej sytuacji lekarze. Pewnie pracowaliby dalej tak jak teraz. Tylko że do sądów trafiłaby lawina pozwów o uznanie tego za nielegalne. Wyroki przyznające im racje miałyby dla szpitali konsekwencje finansowe. Dyrektorzy tych placówek musieliby płacić lekarzom ogromne odszkodowania. Problem pozostałby więc nierozwiązany. Inna propozycja minister zdrowia to rozliczanie jedenastogodzinnego odpoczynku, który lekarz musi mieć zapewniony w czasie każdej doby, a nie w okresie tygodniowym. To nie jest jednak sedno problemu, bo lekarze zgodzili się już na takie rozliczenie, ale tylko pod warunkiem wzrostu wynagrodzeń.
Rozmawiała Dominika Sikora
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy / DGP