Samorządy chcą zmiany przepisów, która pozwoliłaby im na kierowanie pracowników z przedszkoli do żłobków i odwrotnie – gdy z powodu epidemii występują w nich problemy kadrowe.
Z takim apelem zwróciło się do rządu Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Wielkopolski (SGiPW). W adresowanym do premiera piśmie wskazuje, że wciąż działające gminne przedszkola i żłobki w znacznym stopniu odczuwają skutki rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2, co prowadzi do destabilizacji ich pracy. W jednych placówkach brakuje bowiem personelu, który z uwagi na chorobę lub konieczność przejścia kwarantanny musi pozostać w domu. Wtedy dochodzi też do zamknięcia żłobka lub przedszkola. Zdarza się jednak i tak, że w innej gminnej placówce znaczna liczba dzieci wraz z rodzicami przebywa na kwarantannie, a pracownicy w pełnym składzie opiekują się zaledwie garstką podopiecznych.
Dlatego właśnie wielkopolskie samorządy wystąpiły o pilne wprowadzenie zmian w przepisach, które umożliwiłyby organom prowadzącym żłobki i przedszkola delegowanie pracowników równolegle między nimi. W opinii SGiPW pozwoli to zachować ciągłość pracy wszystkich jednostek, bez konieczności zamykania tych, w których brakuje kadry. Jednocześnie kwalifikacje pracowników przedszkoli i żłobków są podobne, więc zdaniem organizacji takie działanie nie wpłynie w żadnym stopniu negatywnie na sytuację dzieci uczęszczających do tych placówek, a pozwoli za to utrzymać opiekę nad nimi na jednakowym poziomie we wszystkich gminnych instytucjach.
– Informacje o kłopotach kadrowych zgłaszały nam głównie małe gminy, którym te luki najtrudniej jest uzupełniać. Stąd nasza inicjatywa, aby w tych nadzwyczajnych okolicznościach wprowadzić ułatwienia w funkcjonowaniu placówek dla dzieci – mówi Tomasz Telesiński, dyrektor biura SGiPW.
Jednak Robert Wilczek, prezes I Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Publicznych i Niepublicznych Żłobków i Klubów Dziecięcych, ocenia, że zaproponowane rozwiązanie nie jest trafionym pomysłem.
– Na pierwszym miejscu powinno być dobro dzieci. W żłobkach przebywają maluchy, które ciężko przeżywają każdą zmianę opiekunki, nawet wtedy, gdy jest to osoba z tej samej placówki, a w tym przypadku opiekę przejmowałby ktoś zupełnie obcy – podkreśla. Jednocześnie przyznaje, że sytuacja w żłobkach stale się pogarsza. Wprawdzie z oficjalnych danych wynika, że ok. 1 proc. żłobków zostało zamkniętych decyzją sanepidu, ale rośnie liczba takich, które nie są w stanie prawidłowo funkcjonować ze względu na kolejne zachorowania wśród kadry, zwłaszcza że utrzymuje się w nich wysoka frekwencja dzieci.