Brak ludzi i odpowiednich przepisów powoduje, że strażacy nie dostają pieniędzy za pracę w godzinach nadliczbowych. Zaczynają więc składać pozwy do sądów, które przyznają im rację.

Czas służby strażaka nie może być wyższy niż 40 godzin tygodniowo w okresie rozliczeniowym nieprzekraczającym sześciu miesięcy. Wynika to z ustawy z 24 sierpnia 1991 r. o Państwowej Straży Pożarnej (Dz.U. z 2006 r. nr 96, poz. 667 z późn. zm.). Okazuje się, że strażacy pracujący w systemie zmianowym pracują w godzinach nadliczbowych, ale nie dostają za nie wynagrodzenia.
- W każdym województwie jest inna sytuacja, a zależy ona od polityki kadrowej i etatowej komendantów wojewódzkich straży pożarnej - mówi Robert Osmycki z Sekcji Krajowej Pożarnictwa NSZZ Solidarność.
- Jeśli komendant wojewódzki stawia przede wszystkim na bezpieczeństwo kraju i województwa, to potem pojawia się problem z zapłatą za godziny nadliczbowe.
W pierwszym kwartale 2006 r. jeden strażak przepracował przeciętnie 42,3 godzin nadliczbowych. Najwięcej, aż 129,9, godzin mieli strażacy w woj. śląskim i w podkarpackim - 59,3 godz. W II półroczu 2006 r. na jednego strażaka przypadło przeciętnie 46,1 godzin nadliczbowych. Najwięcej, bo 90, godzin ponad normę pracowali strażacy w województwie śląskim, a 81 - w podkarpackim. W I półroczu 2007 r. rekordem jest 112,7 godzin w województwie podkarpackim, a 97,9 godziny - w województwie śląskim. Nie można im jednak wypłacić wynagrodzeń, bo brakuje podstawy prawnej.
Strażacy zaczynają więc dochodzić swoich praw w sądzie, a te orzekają na ich korzyść. Pierwszy precedensowy wyrok zapadł już w Sądzie Pracy w Wałbrzychu. Sąd uznał roszczenie strażaka i nakazał wypłatę za nadgodziny 150 proc. zwykłej stawki godzinowej. Licząc według niej, kwota należności za ponad 2,5 mln wypracowanych przez strażaków nadgodzin tylko w 2006 roku wynosi ponad 54 miliony złotych. Za I półrocze 2007 r. jest ona o wiele wyższa, bo nadgodzin uzbierało się już ponad 2,2 mln.
- Liczba ta będzie ciągle rosła. - mówi Dariusz Malinowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
- Nie można bowiem ich rekompensować dniami wolnymi, bo nie zawsze pozwala na to konieczność zapewnienia gotowości operacyjnej jednostek gaśniczych. Trzeba pamiętać bowiem o tym, że minimum obsady w samochodzie strażackim to sześć osób.
Strażacy zaproponowali więc kompromisowe rozwiązanie. Chcą zmiany ustawy o PSP, wprowadzającej obowiązek wypłaty wynagrodzenia za nadgodziny w wysokości 60 proc. zwykłej stawki godzinowej. Oznacza to, że państwo zapłaciłoby o wiele mniej niż po wyrokach sądu pracy. Zamiast więc 54 mln zł za cały 2006 rok, trzeba byłoby zapłacić strażakom prawie 26 mln zł.
- Wprowadzenie projektu na szybką ścieżkę legislacyjną i uchwalenie ustawy pozwoliłoby uniknąć pozwów, budżet państwa wypłaciłby mniej pieniędzy za nadgodziny, a strażacy byliby zadowoleni - uzasadniał Dariusz Malinowski.
Projekt ustawy został już przygotowany przez Komendę Główną PSP i przekazany do MSWiA.
AGNIESZKA ROSA