Coraz więcej samorządów dofinansowuje prywatne żłobki i kluby dziecięce. Niechętnie natomiast zlecają prowadzenie swoich placówek podmiotom zewnętrznym.



Co do zasady gmina może przekazywać z własnego budżetu dotację celową na dziecko objęte opieką w żłobku, klubie dziecięcym lub u dziennego opiekuna. I chociaż nie ma takiego obowiązku, okazuje się, że liczba placówek, które mogą liczyć na takie pieniądze, rośnie z roku na rok. Potwierdza to sprawozdanie Rady Ministrów z realizacji ustawy z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 603 ze zm.) za 2017 r. Wynika z niego, że w 2017 r. gminne dofinansowanie otrzymywały 1672 spośród wszystkich 2616 żłobków. Rok wcześniej dotacje trafiały do 1428 placówek (łącznie było ich 2272).
Trzeba jednak pamiętać, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w liczbie dotowanych żłobków ujmuje nie tylko te prywatne – prowadzone przez osoby fizyczne, prawne oraz nieposiadające osobowości prawnej, ale też te gminne, które zawsze są na utrzymaniu samorządu. Niemniej po ich pominięciu okazuje się, że liczba prywatnych placówek ze wsparciem wzrosła. W ubiegłym roku było ich bowiem 1011, podczas gdy w 2016 r. – 840. Podobnie wygląda sytuacja z klubami dziecięcymi. O ile dwa lata temu pieniądze trafiały do 177 tego typu instytucji, to już w 2017 r. do 219. Biorąc pod uwagę prywatne kluby, to w poprzednim roku dofinansowanie otrzymywało 183, natomiast w 2016 r. było ich 144.
Gminy poza tym, że mogą same zakładać żłobki i kluby dziecięce lub przekazywać dotacje prywatnym miejscom opieki, mogą też zlecać ich prowadzenie innym podmiotom w drodze konkursu. Problem w tym, że od samego początku obowiązywania ustawy rzadko korzystają z tego rozwiązania. Nie inaczej było również w 2017 r., bo tylko 3 proc. gminnych żłobków (19 z 661) oraz 14 proc. klubów dziecięcych (4 z 36) funkcjonowało w takiej formule.
– Samorządy niechętnie decydują się na zlecanie, bo ze względu na bardzo ogólne przepisy nie wiedzą, jak ma to wyglądać w praktyce. Ustanowienie dotacji jest o wiele mniej skomplikowane. Co więcej, można się szybciej z niej wycofać, bo nie wymaga podpisywania długoterminowych umów – mówi Monika Ebert z zarządu Partnerstwa na rzecz Rozwoju i Edukacji Małych Dzieci.
Zdaniem resortu rodziny małe wykorzystywanie zlecania jest spowodowane głównie nieznajomością praktycznej realizacji przepisów w tym zakresie. Dlatego na kolejne lata planowane są szkolenia ze środków unijnych dla pracowników samorządów i organizacji pozarządowych.