Rolnicy i przedsiębiorcy powinni opłacać składki na przyszłą emeryturę na takich samych zasadach. Takich zmian domagają się Konfederacja Lewiatan oraz Związek Rzemiosła Polskiego.
Organizacje pracodawców są zgodne: pora rozpocząć prace nad zmianą zasad podlegania ubezpieczeniom społecznym przez rolników. Powodem zainteresowania tym tematem jest projekt ustawy budżetowej na przyszły rok. Wynika z niego, że dotacja do emerytur rolniczych wyniesie 12,3 mld zł, natomiast wpływ ze składek – zaledwie 1,4 mld zł. W uzasadnieniu wprost zapisano, że fundusz emerytalno-rentowy finansowany jest przede wszystkim z dotacji budżetowej, bowiem składka płacona przez rolników pokrywa tylko nieznaczną część wydatków. Przeciętna emerytura rolnicza wyniesie 1152 zł (łącznie z dodatkami), a renta rolnicza 1080 zł (łącznie z dodatkami).
– Nie możemy się godzić z utrzymywaniem w nieskończoność obecnej sytuacji. Dochodzi bowiem do tego, że bogaty rolnik płaci niższe składki na swoją przyszłą emeryturę niż mały przedsiębiorca z trudnością wiążący koniec końcem – tłumaczy Jeremi Mordasewicz, ekspert ubezpieczeniowy z Konfederacji Lewiatan. – I dlatego w czasie zbliżającego się przeglądu emerytalnego chcemy, żeby sprawą zajęli się partnerzy społeczni. Już teraz prowadzimy takie konsultacje z członkami naszej organizacji – dodaje.
Lewiatan domaga się nie tylko powiązania wysokości składek z dochodem gospodarstw, ale także stworzenia systemu wsparcia dla rolników w trudnej sytuacji.
Podobnego zdania jest prof. Jan Klimek ze Szkoły Głównej Handlowej, przewodniczący zespołu ds. ubez pieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego oraz wiceprezes Związku Rzemiosła Polskiego. – Nie godzimy się na dalsze utrzymywanie obecnego systemu ubezpieczeń dla rolników, bo to jest sprzeczne z zasadami uczciwości. Nie tylko chodzi o niskie składki, ale skandaliczne rozwiązanie dotyczące składek na ubezpieczenie zdrowotne. Rolnicy do 6 ha są całkowicie zwolnieni z ich opłacania. Dla porównania ulgowe rozwiązania dla przedsiębiorców nakładają na nich obowiązek płacenia składki zdrowotnej w pełnej wysokości już za pierwszy miesiąc działalności – zauważa prof. Jan Klimek.
Potwierdza to Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.
– W czasie prac nad ulgowym ZUS-em czy ulgą na start nigdy nie było mowy o zwolnieniu początkujących przedsiębiorców z obowiązku płacenia pełnego ZUS. I to nawet przy uldze na start, która była reklamowana jako rozwiązanie wyjątkowo korzystne dla początkujących przedsiębiorców – podkreśla.

Wielkie liczenie

Z najnowszych danych KRUS wynika, że składki emerytalno-rentowe w minimalnej wysokości opłaca 1,2 mln osób. Stawka jest liczona w sposób specyficzny, bowiem stanowi 10 proc. emerytury podstawowej. Obecnie wynosi ona 912,86 zł, więc rolnik płaci miesięcznie 91,00 zł. Do tego wpłaca na ubezpieczenie wypadkowe, chorobowe i macierzyńskie 42,00 zł. Natomiast składka zdrowotna wynosi zero. W sumie to 133 zł.
Dla porównania zryczałtowana składka odprowadzana na ZUS przez przedsiębiorcę to 1232,16 zł. Ta kwota jest liczona od podstawy wynoszącej 60 proc. prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia (2665,80 zł). Od stycznia 2019 r. podstawowa stawka dla zaczynających działalność wyniesie 660 zł.
– Rolnicy płacą dziewięć razy mniej niż przedsiębiorcy. A w zamian otrzymują emeryturę tylko o połowę niższą. I dlatego w przyszłości powinien obowiązywać taki sam sposób liczenia emerytur zarówno dla rolników, jak i osób prowadzących działalność gospodarczą. A wysokość świadczenia powinna zależeć od środków zgromadzonych na koncie emerytalnym – przekonuje Jeremi Mordasewicz.
Takie zmiany popierają związkowcy.
– Najlepszym rozwiązaniem będzie uzależnienie wysokości składek od wielkości gospodarstwa oraz uzyskiwanego dochodu. Taki system będzie sprawiedliwy, bowiem nawet gospodarstwo o niewielkiej powierzchni może prowadzić wysoce dochodową produkcję – podkreśla Bogdan Grzybowski, dyrektor wydziału polityki społecznej OPZZ i członek Rady Nadzorczej ZUS.

Na wsi bez zmian

Rolnicy nie są zachwyceni tym pomysłem. – Polska wieś nie jest gotowa na zmianę zasad opłacania składek na ubezpieczenie społeczne rolników – twierdzi Teresa Hałas, przewodnicząca NSZZ RI „Solidarność”, posłanka Prawa i Sprawiedliwości. – Rolnicy już teraz nie mają pieniędzy na zapłacenie składek w obecnej wysokości – dodaje. Podkreśla, że tegoroczna susza spowodowała, że zbiory zbóż są o połowę niższe niż przed rokiem. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja rolników zajmujących się produkcją owoców.
– Mieszkańcy miast muszą wiedzieć, że rolnik za kilogram czarnej porzeczki dostaje w skupie 30 gr, a za maliny maksymalnie 1,8 zł, podczas gdy cena w mieście przekracza 10 zł za niewielką łubiankę. I tak powstaje mit rolników zarabiających krocie na owocach. A za wysokie ceny owoców odpowiadają wyłącznie pośrednicy – podkreśla Teresa Hałas.
Co będzie dalej z postulatem przedsiębiorców? Wszystko w rękach polityków. – To od ich decyzji będzie zależeć, czy rolnicy będą traktowani tak samo jak przedsiębiorcy. Bo że nimi są, nie mam najmniejszej wątpliwości – podkreśla prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz z Kolegium Nauk Ekonomicznych Politechniki Warszawskiej.
– Problem jednak polega na tym, że w Polsce zawsze zbliżają się jakieś wybory. Trudno jest więc zmienić system ubezpieczeń społecznych rolników, w końcu w grę wchodzi kilka milionów głosów na polskiej wsi – stawia kropkę nad i Andrzej Strębski, niezależny ekspert ubezpieczeniowy.