Od stycznia środki z akcyzy na alkohol i najdroższe samochody zasilają rezerwę solidarności społecznej. Rząd nie wie do tej pory, na jakie cele przeznaczy zgromadzone pieniądze. Pracodawcy chcą, aby środki z rezerwy ratowały miejsca pracy, eksperci postulują pomoc najuboższym.
Utworzenie rezerwy solidarności społecznej jest jednym z elementów ogłoszonego w listopadzie ubiegłego roku rządowego Planu Stabilności i Rozwoju. Ma on łagodzić skutki kryzysu. Rezerwa ma formę tzw. rezerwy celowej zapisanej w budżecie. Pieniądze są tam gromadzone od stycznia tego roku - pochodzą z podwyższonej akcyzy na alkohol oraz na samochody osobowe o pojemności silnika powyżej dwóch litrów. W sumie ma tam trafić 1,14 mld zł.
Jak do tej pory rząd nie ma dokładnego planu, na co zostaną przeznaczone te pieniądze. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwo Finansów na prośbę GP o zajęcie w tej sprawie stanowiska odesłały nas do tego, co jest zapisane w Planie Stabilności i Rozwoju.

Aktywizacja, a nie pomoc socjalna

Pieniądze z rezerwy, o czym mówi Plan, mają być przeznaczone na ważne wydatki społeczne spowodowane spowolnieniem gospodarczym. W szczególności ma to dotyczyć wsparcia dochodów rodzin żyjących poniżej progu ubóstwa (w tym rodzin wielodzietnych), wsparcia projektów wspomagających dzieci (np. akcje dożywiania) oraz pomocy osobom niesamodzielnym, szczególnie w podeszłym wieku. Rząd może je więc wydać w sposób, który uzna za najlepszy.
Zdaniem niektórych ekspertów rezerwa powinna być raczej wykorzystana na podtrzymywanie zatrudnienia niż na świadczenia socjalne.
- Jeżeli głównym celem powstania tego funduszu jest przeciwdziałanie konsekwencjom spowolnienia, to jego skutki najbardziej odczuwają pracownicy i to do nich trzeba kierować pomoc - mówi Wiktor Wojciechowski z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Jego zdaniem na pewno nie powinna ona trafić do emerytów i rencistów, bo oni nie tracą pracy, a część polityków zgłasza takie propozycje.
Podobnie uważa Jacek Męcina z PKPP Lewiatan. Proponuje, aby rezerwę przeznaczyć nie tylko na pomoc socjalną, ale też na realizację antykryzysowego pakietu wypracowanego przez pracodawców i związki.
- Rezerwa mogłaby współfinansować rozwiązania alternatywne wobec zwolnień grupowych - dodaje Jacek Męcina.
Chodzi tu o dopłacanie do pensji pracownika tzw. rekompensaty, kiedy pracodawca płaci tylko za pracę na pół etatu.

Dopłata do kredytów

Zdaniem Andrzeja Malinowskiego, prezydenta Konfederacji Pracodawców Polskich, to właśnie z rezerwy, a nie Funduszu Pracy powinny pochodzić pieniądze na dopłaty do kredytów mieszkaniowych dla osób, które straciły pracę.
- Jesteśmy przeciwni przeznaczaniu środków gromadzonych na FP niezgodnie z ustawą - mówi Andrzej Malinowski.
Dodaje, że rezerwę można też wykorzystać na realizację postulatów wypracowanych przez partnerów społecznych.
- Można z niej pokryć zwolnienie z podatku pomocy socjalnej w formie bonów towarowych oraz zniesienie opodatkowania świadczeń wypłacanych z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych - mówi Andrzej Malinowski.
Za przekazaniem części środków z rezerwy do FP i Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych opowiada się Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
- Pozwoliłoby to na utrzymanie zatrudnienia - tłumaczy Jan Guz.
Przeciwny temu pomysłowi jest natomiast Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego.
- Lepiej, aby te pieniądze kierować bezpośrednio do pomocy społecznej, a nie zasilać te fundusze, zwłaszcza że 70 proc. osób opłacających składki i tak nie ma dostępu do ich środków - dodaje Jerzy Bartnik.



Co dla najuboższych rodzin

Zgodnie z zapisami planu stabilności rezerwa ma wspomagać głównie najuboższe rodziny, żyjące na granicy lub poniżej minimum egzystencji. Zdaniem części ekspertów to do nich bezpośrednio powinny trafiać dodatkowe pieniądze.
- Utworzenie tego funduszu wynika raczej z chęci zaspokojenia oczekiwań społecznych przez rząd, pokazania, że podejmuje działania, żeby walczyć z kryzysem. Pieniądze powinny trafiać bezpośrednio do pomocy społecznej, która ma dobre rozeznanie środowiskowe i wie, jak skutecznie pomagać ubogim - mówi prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dodaje, że rezerwę można przeznaczyć na podniesienie progów dochodowych w pomocy społecznej i zwiększenie świadczeń rodzinnych związanych z kształceniem dzieci. Ponadto ośrodki pomocy społecznej mogłyby więcej pieniędzy przeznaczyć na usługi opiekuńcze dla starszych, chorych osób.
Również Marek Rymsza z Instytutu Spraw Publicznych uważa, że rezerwa powinna służyć wspieraniu zagrożonych ubóstwem rodzin.
- Wsparcie powinny w pierwszej kolejności otrzymać rodziny wiejskie, na opłaty za przedszkola czy koszty związane z wychowywaniem niepełnosprawnego dziecka - mówi Marek Rymsza.
Jego zdaniem dobrymi pośrednikami przekazującymi te środki mogą być organizacje pozarządowe, bo pieniądze dysponowane centralnie często nie trafiają do najbardziej potrzebujących. Za przeznaczeniem pieniędzy z rezerwy na świadczenia dla najuboższych opowiada się także Zbigniew Kruszyński z Solidarności.
- Kiedy uchwalany był budżet, nie wzięto pod uwagę, że na skutek kryzysu wiele osób straci pracę i zostanie beneficjentami pomocy społecznej. Gminy powinny więc otrzymać więcej pieniędzy na wypłatę świadczeń - mówi Zbigniew Kruszyński.
Również zdaniem Jana Guza dodatkowe środki powinny być przeznaczone na zwiększenie zasiłków rodzinnych, posiłki dla dzieci oraz pomoc dla uczniów i studentów.