W Polsce jedna trzecia dzieci w wieku 2-3 lat oraz połowa dzieci w wieku szkolnym nie jest w ogóle badana. W efekcie później wykrywa się u nich schorzenia przewlekłe, a umieralność dzieci i młodzieży w Polsce jest wyższa o 40 proc. od rozwiniętych krajów UE - alarmowali pediatrzy na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie.

Towarzyszyła ona IV konferencji Federacji Specjalistycznych Towarzystw Pediatrycznych pt.: "Czy Polska kocha swoje dzieci?".

Jak podkreślił prof. Mieczysław Walczak z Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, w dobie kryzysu powinno się chronić najsłabszych, czyli dzieci, ale aktualny stan pediatrii polskiej na to nie pozwala. "W Polsce zbyt późno rozpoznaje się u dzieci choroby przewlekłe. Wynika to m.in. z braku profilaktyki - aż jedna trzecia maluchów dzieci w okresie poniemowlęcym, tj. w wieku 2-3 lat, nie jest badana. W wieku szkolnym, na skutek odejścia od medycyny szkolnej, odsetek ten jest jeszcze bardziej zastraszający i dochodzi do 50 proc." - powiedział prof. Walczak.

Na skutek odejścia stomatologów z lecznictwa podstawowego oraz z medycyny szkolnej, aż 70-80 proc. dzieci w wieku rozwojowym ma próchnicę zębów. Pod tym względem jesteśmy 10 lat w tyle za wieloma krajami UE. Wiele polskich dzieci ma wady kręgosłupa i postawy; narasta liczba dzieci z alergiami i cukrzycą; późno rozpoznaje się nowotwory.

Co więcej, budżet na szczepienia ochronne w Polsce jest niewystarczający. "Już teraz polski kalendarz szczepień ochronnych wypada niekorzystnie na tle takich krajów jak Czechy, Słowacja, a nawet Rumunia" - dodała dr hab. Teresa Jackowska, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego

"Musimy pamiętać, że zbyt późne rozpoznawanie chorób zwiększa koszty leczenia i jest bardziej czasochłonny; w wielu przypadkach nie pozwala na wyleczenie dziecka, przez co wkracza ono z chorobą przewlekłą w wiek dojrzały i musi korzystać z rent inwalidzkich" - tłumaczył prof. Walczak.

Zdaniem dr Jackowskiej, sytuację tę może jeszcze pogorszyć przyjęcie proponowanych zmian w Ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. "Nowa ustawa ma wnieść bardzo niepokojące zmiany. Znikły z niej np. punkty mówiące o tym, że świadczeniobiorca zapewnia i finansuje opiekę nad kobietą w okresie ciąży, porodu i połogu, opiekę w okresie karmienia piersią, opiekę prenatalną nad płodem, nad noworodkiem, wstępną ocenę stanu zdrowia dziecka oraz opiekę zdrowotną i ocenę stanu zdrowia dzieci do 18. roku życia. Innymi słowy, nie będą finansowane wszelkie działania profilaktyczne" - podkreśliła prof. Jackowska.

Według prof. Jerzego Stańczyka z Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, ważną przyczyną zapaści polskiej pediatrii jest odsunięcie pediatrów od podstawowej opieki zdrowotnej. Rola pediatry w opiece nad populacją wieku rozwojowego została zmarginalizowana, a zadanie to przekazano w ręce lekarzy rodzinnych - ocenił.

Prof. Stańczyk przypomniał, że i tak już zła sytuacja szpitali pediatrycznych pogorszyła się diametralnie po wprowadzeniu 1 lipca 2008 r. zmian finansowania w ramach tzw. jednorodnych grup pacjentów (JPG). "Ceny niektórych procedur specjalistycznych w pediatrii zostały niedoszacowane w ok. 20-30 proc. Innymi słowy - są zupełnie nieadekwatne do kosztów, które ponoszą szpitale" - zaznaczył. W związku z tym, dyrektorzy dużych szpitali pediatrycznych sygnalizują, że już teraz zadłużają się one w tempie 2-3 mln zł miesięcznie.

Według prof. Jackowskiej, obecnie część jednostek chorobowych które dość często występują u dzieci, jak omdlenia czy bóle głowy, w ogóle nie figuruje w systemie JPG i w związku z tym nie jest wyceniana.

"Wprawdzie NFZ zamieścił pewne propozycje zmian wyceny procedur pediatrycznych na swojej stronie internetowej, ale nie weszły one w życie. Przeszkodą jest system informatyczny NFZ, który wymaga zmiany, a to zajmie parę miesięcy" - ubolewał specjalista.

Do istotnych problemów polskiej pediatrii specjaliści zaliczyli brak zainteresowania specjalizacją pediatryczną wśród studentów medycyny. "Liczba pediatrów w Polsce zmniejsza się z roku na rok, a obecnie średnia ich wieku wynosi 58 lat" - podkreśliła prof. Alicja Chybicka prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Według niej zrobiono już pierwszy krok w kierunku poprawy tej sytuacji, gdyż specjalizacja z pediatrii została uznana za deficytową, a rezydentura pediatrów jest w tej chwili wyżej płatna. Jednak pierwsze efekty tych zmian można będzie odczuć dopiero za 5-6 lat.

Jak zapewnił na konferencji wiceminister zdrowia Marek Haber, została już podjęta decyzja o powstaniu w Ministerstwie Zdrowia Departamentu Matki i Dziecka, który będzie się, zajmował populacją wieku rozwojowego. "Nie jest to jakaś wielka rewolucja, ale ma pokazać, że problemy pediatrii są dla nas bardzo ważne" - zaznaczył. Obiecał też, że zrobi wszystko by wyjaśnić, czy zmiany dotyczące profilaktyki zdrowotnej, jakie mają być wprowadzone w Ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, nie są efektem pomyłki.