Związki zrzeszające ratowników nie zgadzają się na prywatyzację publicznych placówek ochrony zdrowia. Domagają się również wstrzymania likwidacji szkół kształcących ratowników.
Pod koniec marca ratownicy skupieni w Związku Zawodowym Pracowników Ratownictwa Medycznego (ZZPRM) zamierzają zorganizować w Warszawie ogólnopolską manifestację. Związkowcy mają zastrzeżenia m.in. dotyczące przekształcania samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SP ZOZ) w spółki prawa handlowego. Ich zdaniem część takich spółek, które już działają na rynku, łamie prawa pracownicze, zwalniając zatrudnione tam osoby wbrew kodeksowi pracy. Tak się stało zdaniem Jakuba Szulca, przewodniczącego ZZPRM w Wieruszowie (woj. łódzkie), gdzie do sądu pracy trafiła sprawa zwolnionego pracownika, któremu do emerytury pozostały dwa lata pracy.
Związkowcy przypominają, że w ubiegłym roku prowadzili protest, który został zawieszony do czasu spełnienia ówczesnych postulatów. W przypadku części z nich to się udało. Rząd zwiększył np. nakłady publiczne na system ratownictwa. Nie zostały jednak spełnione postulaty dotyczące zmiany zasad kontraktowania świadczeń z zakresu ratownictwa medycznego.
Ratownicy zaznaczają, że jeżeli manifestacja nie przyniesie zamierzonych efektów, to 1 kwietnia rozpoczną ogólnopolską akcję protestacyjną. Ponieważ prawo zabrania ratownikom czynnego strajku, związki rozważą inne formy protestu. Nie będą np. wypełniać dokumentacji medycznej lub wykonywać transportu medycznego tzw. karetkami systemowymi.
W najbliższym czasie w województwie wielkopolskim zostaną przeprowadzone kontrole w stacjach ratunkowych w Kole i Turku.
- Mam podejrzenia, że dochodziło do nadużyć w działaniu tych jednostek - mówi Piotr Florek, wojewoda wielkopolski.
Przede wszystkim chodzi o używanie sprzętu i pojazdów przeznaczonych dla systemu ratownictwa medycznego do innych celów, takich jak np. transport międzyszpitalny czy dowożenie pacjentów na badania.
Do podobnych nieprawidłowości dochodziło również w Poznaniu. Z wyników kontroli przeprowadzonej przez Centrum Zarządzania Kryzysowego w Poznaniu wynika, że tamtejsze stacje nie miały właściwej obsady poszczególnych typów karetek i ambulansów.