W najbliższym czasie pracę w bankach straci blisko 4 tys. osób, wynika z podsumowanych przez "Dziennik" oficjalnych komunikatów o planowanych zwolnieniach. To drastyczna zmiana, bo od kilku lat banki regularnie zwiększały zatrudnienie - w 2008 roku liczba etatów wzrosła o niemal 11 tys.

Zdaniem gazety - w rzeczywistości zwolnienia będą jeszcze większe niż zapowiedzi: eksperci mówią, że trzy razy większe i że w całym sektorze finansowym zwolnionych zostanie 12 tys. pracowników.

- "Redukcje w zatrudnieniu dotkną przede wszystkim te banki, które specjalizowały się w udzielaniu kredytów hipotecznych", twierdzi ekspert Open Finance Mateusz Ostrowski. Jeszcze bardziej niepewna jest sytuacja firm pośrednictwa finansowego. W czasie boomu mieszkaniowego pojawiały się jak grzyby po deszczu. Teraz mają poważne problemy. Banki praktycznie przestały udzielać kredytów hipotecznych, a to było główne źródło zarobku doradców.

- "Jeśli taka stagnacja na rynku kredytów hipotecznych się utrzyma, to za pół roku firmy doradcze, również te największe, zwolnią całą armię ludzi" - powiedział "Dziennikowi" pracownik firmy doradczej.

W Kredyt Banku redukcja dotknie 500 osób

Nieco większą liczbę osób - 580 - zwolni BPH. To 12 proc. pracowników tego banku. W PKO BP pracę stracą 1722 osoby - co najmniej jeden pracownik w każdym z 1500 oddziałów. Narodowy Bank Polski zwolni 343 osoby, najwięcej w oddziałach w Warszawie, Krakowie i we Wrocławiu. Łącznie z pracą pożegna się 8 proc. wszystkich zatrudnionych w NBP. DnB Nord pozbawi pracy 200 osób - 19 proc. załogi, zaś Expander - 100 osób.