Sąd Najwyższy apeluje do ustawodawcy, by określił, czy rodzina ma prawo do zadośćuczynienia, gdy poszkodowany nie zmarł, lecz jest w stanie wegetatywnym.
Dziennik Gazeta Prawna
A jeśli tak – to kto konkretnie i na jakich warunkach. Rozmowy wewnątrzrządowe odbędą się w najbliższych tygodniach.
Niedawne uchwały Sądu Najwyższego (uchwały z 27 marca 2018 r. o jednakowym brzmieniu, sygn. akt III CZP 36/17, III CZP 60/17, III CZP 69/17) miały przeciąć wszelkie spory o to, czy najbliższym osoby znajdującej się w stanie wegetatywnym należą się pieniądze. Odpowiedź składu powiększonego SN brzmi: tak, o ile uszczerbek na zdrowiu był ciężki i trwały. I o ile rzeczywiście zadośćuczynienie dostałaby osoba najbliższa, a nie np. sąsiad.
Niedawno opublikowane uzasadnienie powoduje jednak, że nadal jest wiele znaków zapytania. Dowód? Komisja Nadzoru Finansowego postanowiła policzyć koszty dla ubezpieczycieli wynikające z niekorzystnych dla nich uchwał. Szacunki wahają się od 600 mln do 16 mld zł.
„KNF oszacowała też, że w przypadku, gdyby odsetek ciężko rannych, w stosunku do których towarzystwa musiałyby wypłacać zadośćuczynienia najbliższym poszkodowanego, wynosił co najmniej 50 proc., to od trzech do 11 zakładów ubezpieczeń nie spełniałoby wymogów kapitałowych po utworzeniu dodatkowej rezerwy techniczno-ubezpieczeniowej” – spostrzega Regina Skibińska na łamach ObserwatorFinansowy.pl.
Zdaniem prawników z Biura Rzecznika Finansowego szacunki te są zdecydowanie przesadzone. Realne skutki finansowe uchwał nie przekraczałyby dla ubezpieczycieli 400–500 mln zł.

Szeroki front

Ubezpieczyciele od lat powtarzają, że z ich perspektywy drugorzędną kwestią jest to, ilu osobom będą musieli wypłacać świadczenia i w jakiej wysokości – bo i tak wypłaty następują z zebranej składki. Mówiąc wprost: jeśli orzecznictwo sądowe zmierzać będzie w kierunku wysokich wypłat, wyższa będzie składka pobierana od obywateli. Najważniejsza dla przedsiębiorców jest jednak przewidywalność.
– Uzasadnienie uchwał jej nie daje. Nadal to sądy powszechne będą musiały oceniać, czy ktoś jest wystarczająco bliski poszkodowanemu, żeby otrzymać pieniądze. I czy wypłata będzie zasadna tylko w stanach wegetatywnych czy także mniej dotkliwych – mówi DGP ekspert jednego z zakładów ubezpieczeń.
I wskazuje, że przydałoby się, aby ustawodawca jednoznacznie przesądził, kto jest uprawniony do otrzymania zadośćuczynienia, a najlepiej określił w ustawie lub rozporządzeniu widełki kwotowe. Na łamach bloga Polskiej Izby Ubezpieczeń postulat nowelizacji padł oficjalnie. Łukasz Kulisiewicz, ekspert PIU, wskazuje, że nowa ustawowa regulacja powinna dokładnie określać, co oznacza „osoba ciężko poszkodowana”, kto ma prawo do zadośćuczynienia i w jakiej wysokości.
– W przeciwnym razie uchwała Sądu Najwyższego będzie oznaczała jedynie zator kolejnych spraw w sądach i brak wiedzy rodzin ofiar wypadków, kiedy i na jakie świadczenie mogą liczyć – spostrzega Kulisiewicz.
Potrzebę nowelizacji dostrzega również SN. W wydanym niedawno opracowaniu „Uwagi o stwierdzonych nieprawidłowościach i lukach w prawie” wśród ponad 70 postulatów dotyczący prawa do zadośćuczynienia dla osób najbliższych w przypadku przeżycia poszkodowanego został wskazany na pierwszym miejscu.
„Nie wiadomo, kto należy do kręgu osób ewentualnie uprawnionych ani jaki stan zdrowia poszkodowanego uzasadnia przyjęcie, że dobro osobiste w postaci więzi rodzinnych doznało uszczerbku, co utrudnia m.in. szacowanie ryzyka ubezpieczeniowego oraz umożliwia postawienie zarzutu arbitralności orzekania i przekroczenia granicy dyskrecjonalnej władzy sędziego” – podkreśla I prezes SN Małgorzata Gersdorf. I dodaje, że „należy postulować podjęcie przez podmioty wyposażone w inicjatywę ustawodawczą analiz pod kątem istnienia ewentualnej potrzeby zmiany art. 446 kodeksu cywilnego”. Przepis ten obecnie w ogóle nie odnosi się do sytuacji, w której poszkodowany przeżył zdarzenie.

Analizy w toku

Urzędnicy, z którymi rozmawialiśmy, nie chcą składać jednoznacznych deklaracji, czy znowelizują kodeks. Słyszymy, że najpierw dokładnie z uzasadnieniem muszą zapoznać się rządowi prawnicy.
– Wiele wskazuje na to, że uchwały SN rzeczywiście określają jedynie, że najbliżsi poszkodowanego, który przeżył, mogą w niektórych sytuacjach otrzymać zadośćuczynienie. Ale już nie udzielają odpowiedzi na najważniejsze dla przedsiębiorców pytanie, czyli kiedy i ile będą musieli płacić – przyznaje nasz rozmówca z Ministerstwa Sprawiedliwości. Zastrzega przy tym od razu, że zanim zostanie podjęta decyzja o ewentualnych pracach nad zmianą ustawy (formalnie nad kodeksem cywilnym – co do zasady – pieczę sprawuje właśnie minister sprawiedliwości), sprawa będzie musiała być skonsultowana z resortem finansów oraz Komisją Nadzoru Finansowego. Jeśli ta ostatnia by potwierdziła swe wstępne obliczenia i przyznała, że skutki finansowe dla ubezpieczycieli są nie do przewidzenia, a w najgorszym wariancie oznaczałyby ryzyko upadłości niektórych ubezpieczycieli, projekt nowelizacji zostanie przygotowany w ciągu najbliższego kwartału.