Osoba, która potrzebuje całodobowej opieki, powinna otrzymywać inną pomoc niż ktoś, kto mimo orzeczenia o znacznym stopniu niepełnosprawności jest w stanie funkcjonować bez wsparcia osób trzecich – uważa resort zdrowia.

Ministerstwo jest zaangażowane w działania międzyresortowego zespołu, który ma opracować nowy system orzecznictwa. W tej chwili jest on rozproszony, orzeczenia wydają różne organy, według różnych kryteriów. Wśród osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności są zarówno takie, które nie mogą samodzielnie się poruszać, jaki i będące w stanie pracować zawodowo.
Prace zespołu nadzoruje MRPiPS, a na jego czele stoi prezes ZUS Gertruda Uścińska. W zeszłym tygodniu poinformowała ona, że projekt ustawy w sprawie zasad orzekania o niepełnosprawności i niezdolności do pracy zostanie przekazany premierowi oraz resortowi rodziny do końca czerwca. Jej efektem ma być stworzenie jednego systemu orzekania we wszystkich sprawach związanych z niepełnosprawnością, niezdolnością do pracy oraz nową kategorią niesamodzielności. Resort zdrowia ma dołożyć „komponenty pewnej standaryzacji orzecznictwa” i opracować część kliniczną.
– Naszym zdaniem najrozsądniej byłoby mówić o niesamodzielności i jej stopniu, który u części pacjentów się zmienia w różnych okresach życia – mówi minister Łukasz Szumowski. Zwraca uwagę, że są pacjenci, których stan może się poprawić np. w wyniku rehabilitacji, są również tacy, u których z wiekiem lub rozwojem choroby problemy mogą się pogłębiać, a także chorzy, którzy nie mają szans na zmianę stanu zdrowia.
– Tym, którzy są całkowicie niesamodzielni, powinny przysługiwać inne świadczenia niż tym, którzy mogą funkcjonować samodzielnie – uważa minister Szumowski.
Chorych, którzy potrzebują całodobowej opieki w wyniku takich schorzeń jak tetraplegia, paraplegia czy mózgowe porażenie dziecięce, jest ok. 200 tys. Nie oddaje to jednak skali problemu, ponieważ nie są to wszystkie osoby, które nie są w stanie samodzielnie funkcjonować.