Obecnie nie docenia się już prawdziwych medycznych fachowców. Dyrektorzy szpitali hołubią tych lekarzy i ordynatorów, którzy w sprytny i nieuczciwy sposób pomagają uzyskać pieniądze z NFZ.
Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia jest zbulwersowany, bo uważa, że większość pieniędzy NFZ przeznacza się na płace dla lekarzy (Gdzie są pieniądze Narodowego Funduszu Zdrowia - GP nr 5/2009).

Małe szpitale do likwidacji

Czy taka jest prawda? W artykule podał przykład wysokich zarobków lekarzy w szpitalu w Iławie (woj. warmińsko-mazurskie). Być może nie jest to odosobniony przypadek. Zastanówmy się jednak, dlaczego płace lekarzy są tak atrakcyjne właśnie w małych szpitalach. W dużym stopniu przyczyną takiej sytuacji są wysokie wymagania postawione przez NFZ podczas konkursów ofert. Małe szpitale, chcąc przystąpić do konkursu, muszą zrobić wszystko, żeby tylko zapewnić sobie odpowiednią liczbę specjalistów i wykazać ją w ofercie składanej Funduszowi. Do tego proszę nie zapominać o presji środowiska na dyrekcje szpitala w sprawie konieczności zapewnienia ciągłości funkcjonowania jednostki. Tak więc być może, aby uniknąć nienormalnego zawyżania zarobków, należy po prostu zrezygnować ze pełnoprofilowych szpitali w małych miejscowościach. Może wystarczą po prostu mniejsze niepubliczne ZOZ bez rozbudowanej bazy łóżkowej.

Marnotrawstwo pieniędzy

Czy jednak zarobki lekarzy stanowią faktycznie tak istotny odsetek pieniędzy przeznaczanych na leczenie pacjentów?
Jestem praktykującym od wielu lat lekarzem onkologiem i moim zdaniem pieniądze NFZ nie toną w kieszeniach moich kolegów lekarzy (chociaż może w pojedynczych przypadkach faktycznie tak bywa), ale są one marnotrawione przez nieprzemyślane decyzje administracyjne.
Można mnożyć przykłady nietrafionych inwestycji, za które nikt nie ponosi konsekwencji, czy przerosty administracji zatrudnianej w państwowych szpitalach. Skąd jednak szpitale biorą na to pieniądze? Oczywiście z NFZ. W obecnych czasach nie ceni się już prawdziwych medycznych fachowców. Nikt nie jest też w stanie skontrolować merytorycznej zasadności hospitalizacji i zlecanych badań. Dyrektorzy cenią tych lekarzy i ordynatorów, którzy ponad umiejętności fachowe stawiają na spryt i nieuczciwość w uzyskiwaniu pieniędzy z NFZ.
Lekarze, dzięki którym szpital zarabia, dostają podwyżki i dodatki za zyski, jakie szpitalowi uda się uzyskać z Funduszu.



Wyłudzanie środków z NFZ

Po wielu latach kierowania oddziałem zostałam pozbawiona dalszej możliwości pracy w szpitalu przez dyrektora, który, jak oględnie stwierdził, stracił do mnie zaufanie.
Zakwestionowałam bowiem nieuczciwe wyłudzanie pieniędzy z NFZ polegające na jednoczesnym finansowaniu przez NFZ i sponsorów procedur dla pacjentów biorących udział w badaniach klinicznych.
Nikt nie zapytał, czy postępowałam uczciwie, liczyło się, tylko to, że dyrekcja nie chciała już pracować z lekarzem, który nie chciał zgodzić się z jej koncepcją na finansowanie szpitala.
Jako ordynator oddziału z wieloletnim stażem zarabiałam niewiele ponad 3 tys. zł netto (bez dyżurów). Zespół lekarzy, oczywiście, jeszcze mniej, i, co zrozumiałe, wielokrotnie zwracaliśmy się z podaniami o podwyżki, jednak ze względu na złe wyniki finansowe oddziału nie otrzymywaliśmy żadnych dodatków. Obecny ordynator w porozumieniu z dyrekcją zaproponował moim kolegom 30 proc. udziału w zyskach oddziału, o ile uda się - określając potocznie - wyciągnąć z NFZ na czysto co najmniej 100 tys. zł miesięcznie. Jak się to robi? Należy wykonywać proste i tanie procedury, za które Fundusz dobrze płaci. W każdej dziedzinie medycyny można takie znaleźć. Jeśli lekarze nie współpracują, sprytni i operatywni dyrektorzy, którzy liczą na uznanie swoich rad nadzorczych, zatrudniają specjalne osoby, które - mówiąc kolokwialnie - podkręcają wyniki finansowe szpitala. W razie czego można także skorzystać z usług firm zewnętrznych.
Gdzie w tym wszystkim pacjent? Przecież te wszystkie nieuczciwości to w imię dobra chorego - będzie można kupić nowy, drogi sprzęt, zadbać o PR szpitala w mediach, opłacić szkolenia dla personelu w celu uzyskania akredytacji czy ISO.Naprawdę, przecież nikt się już nie przejmuje tym, że to nieuczciwe, że może nie starczy pieniędzy na leczenie chorego w niedochodowych dziedzinach, na wyposażenie bardzo kosztochłonych oddziałów intensywnego nadzoru.

W interesie dyrektora

Ważne, żeby dyrektor uchodził za człowieka operatywnego, który nawet w obecnej trudnej sytuacji służby zdrowia potrafi swój szpital wyprowadzić z długów i jeszcze zarobić.
Te nieliczne negatywne przykłady nieuczciwych dyrektorów nie mogą przekreślać wysiłków i ciężkiej pracy wielu ludzi naprawdę uczciwych i wielkiego serca, którzy całą swoją duszę wkładają w funkcjonowanie swoich ośrodków. Ze względu jednak na krętactwa swoich nielicznych nieuczciwych kolegów ich osiągnięcia wypadają blado i być może zostaną zastąpieni przez bardziej operatywnych i mniej uczciwych kolegów.