Rozmawiamy z DARIUSZEM ROTTEM, profesorem, członkiem prezydium Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego - Kadra dydaktyczna uczelni starzeje się, a zarobki młodych naukowców nie zachęcają ich do wyboru akademickiej drogi życia. Dalsze niedostateczne finansowanie szkolnictwa wyższego, nauki, oświaty oraz kultury i sztuki pogrąży Polskę w cywilizacyjnej i gospodarczej przepaści.
• Jak pracownicy uczelni oceniają przygotowany przez resort nauki pakiet ustaw i rozporządzeń reformujący szkolnictwo wyższe w Polsce?
- Środowisko akademickie dyskutuje na ten temat, uznając jednak podjęcie reformy nauki i szkolnictwa wyższego za niezbędne. Nikt nie kwestionuje, że ministerstwo podjęło próbę stworzenia spójnego pakietu, choć nie brakuje też głosów, że strefa edukacji i nauki nie powinny podlegać ciągłym zmianom. Rada Główna Szkolnictwa Wyższego uczestniczyła zresztą w konsultowaniu przygotowanych dokumentów, wnosząc na bieżąco swoje uwagi.
• Które propozycje budziły wasze największe zastrzeżenia i dlaczego?
- Przedstawiliśmy sporo uwag dotyczących finansowania nauki. Wątpliwości Rady budzi zwłaszcza fakt daleko idącej i nadmiernej centralizacji kompetencji ministra w zakresie kształtowania polityki naukowej państwa, rozstrzygania o finansowaniu działalności statutowej jednostek naukowych, inwestycjach w zakresie dużej infrastruktury badawczej oraz inwestycjach budowlanych związanych z nauką, co może prowadzić do marginalizacji wpływu środowisk naukowych.
Naszym zdaniem rola ministra powinna polegać na ustalaniu ogólnych kierunków, zasad i reguł podziału środków.
Nasz niepokój budzi również fakt, że projekt ustawy o zasadach finansowania nauki nie mówi o finansowaniu działalności naukowej w zakresie sztuki i twórczości artystycznej, co może prowadzić do paraliżu badań naukowych prowadzonych przez uczelnie artystyczne. Proponowane kryteria kontroli wydatkowania środków są nadmiernie rozbudowane i niezbyt czytelne. Naszą wątpliwość budziły też kryteria dobrej praktyki i etyki naukowej powiązane z wydatkowaniem środków finansowych na naukę, niespotykane dotąd w polskim prawie. Niepokój wywołuje też zmniejszenie w roku 2009 w stosunku do roku ubiegłego o 18 proc. funduszy na badania własne oraz planowana rezygnacja z finansowania badań własnych w przyszłości. W naszej opinii środki na te są dobrze wykorzystywane zwłaszcza na kształcenie młodych kadr.
• Czy wspomniana przez pana propozycja karząca uczelnie zmniejszaniem dotacji za naruszanie etyki zawodowej przez kadrę będzie skuteczną metodą walki z nieuczciwością?
- Nie, jak z resztą każdy rodzaj odpowiedzialności zbiorowej. Kwestie odpowiedzialności za nieuczciwość naukową jasno reguluje ustawa - Prawo o szkolnictwie wyższym i stosujmy po prostu konsekwencje dyscyplinarne czy karne w stosunku do winnych. Wyciągajmy również, ale personalnie, sankcje w stosunku do tych, którzy przez zaniechanie czy zaniedbanie ukrywaliby i nie reagowaliby na takie fakty, niedopełniając obowiązków służbowych.



• Czemu ma służyć zmiana polegająca na wprowadzeniu do tzw. minimum kadrowego uczelni limitu dotyczącego zatrudniania cudzoziemców?
- W obecnym świecie naukowym i realiach unijnych posługiwanie się kategorią cudzoziemiec uważam za anachronizm. Nikogo już chyba dzisiaj nie dziwi, że w polskich klubach piłkarskich, koszykarskich czy żużlowych występują cudzoziemcy, których rozlicza się z osiągnięć sportowych, a nie z ich liczby. Również w świecie akademickim powinny decydować kryteria jakościowe. Nie widzę przeszkód (poza zachętami materialnymi), by zatrudniać wybitnych specjalistów (m.in. fizyków, chemików, matematyków, biologów) - cudzoziemców i wliczać ich do minimum kadrowego. Oby tylko chcieli do nas przyjeżdżać...
Braki kadrowe są zasadniczo na wszystkich uczelniach i wielu kierunkach kształcenia. Kadra dydaktyczna uczelni starzeje się, a zarobki młodych naukowców wcale nie zachęcają ich do wyboru akademickiej drogi życia.
Nie wyrażamy zgody na dalsze niedostateczne finansowanie szkolnictwa wyższego, nauki, oświaty oraz kultury i sztuki. Ministrowie tych resortów, działając zespołowo, muszą być ostrymi negocjatorami dla ministra finansów. Nie pomoże w tym raczej mnożenie instytucji, centrów, komisji, konwentów, rad, a także ustaw, rozporządzeń i zarządzeń.
• Jaki cel ma ministerstwo, wprowadzając obostrzenia w stosunku do polskiej kadry zdobywającej tytuły naukowe za granicą?
- Należy jednoznacznie uporządkować kwestie dotyczące nostryfikacji i ekwiwalencji wykształcenia w Europejskiej Przestrzeni Szkolnictwa Wyższego. Krokiem do tego będzie stworzenie Krajowej Struktury Kwalifikacji oraz ramowych standardów kształcenia na studiach III stopnia (doktoranckich). To zadania, które stoją w przyszłości przed Radą Główną Szkolnictwa Wyższego.
• Resort proponuje także, aby władze uczelni czy zespoły decydujące o programach kształcenia współpracowały z tzw. ekspertami branżowymi. To dobry pomysł?
- To słuszny kierunek. Zmiany dokonujące się w ostatnich latach w Polsce w zakresie zmian ustroju gospodarczego czy zasad prowadzenia działalności gospodarczej nakazują inaczej zdefiniować współpracę uczelni z otoczeniem gospodarczym i społecznym. Innowacyjna gospodarka musi współpracować z nauką. Widzę jednak w tym rozwiązaniu też zagrożenie polegające na zbyt pragmatycznym, wąskim i koniunkturalnym rozumieniu kierunków studiów jako sposobu na zdobycie praktycznych umiejętności, a nie np. wiedzy ogólnej i umiejętności stałego kształcenia się i doskonalenia, która pozwoli na elastyczne poruszanie się na rynku pracy.
• A czy polskie uczelnie kształcą studentów zgodnie z zapotrzebowaniem rynku pracy? MNiSW polega na badaniu preferencji w 300 polskich firm...
- Obecny kryzys trwający na wielu rynkach pokazuje, że 300 firm raczej nie daje wiarygodnego makrowizerunku rynku. Jak będzie wyglądał rynek za kilkanaście lat? Kto jeszcze kilka lat temu przewidywał obecny kryzys, kto wieszczył, że kierunek zarządzanie i marketing (obecnie zarządzanie) będzie cieszył się znacznie mniejszą popularnością niż kilka lat temu? Czy można przewidzieć dzisiaj odwrót od kierunków związanych np. z finansami i bankowością? Daleki jestem od takiego wniosku.
DARIUSZ ROTT
pracuje w Instytucie Nauk o Literaturze Polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jest członkiem Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego w Warszawie