Trwają prace nad rozporządzeniem, które ma rozszerzyć listę wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie. Pacjenci przekonują jednak, że najważniejsze jest zwiększenie finansowania.
Wydatki płatników publicznych na wyroby medyczne na pacjenta w krajach Grupy Wyszehradzkiej / Dziennik Gazeta Prawna
Po niedawnym raporcie NIK dotyczącym refundacji wyrobów medycznych resort zdrowia zapowiedział zmiany, które przemodelują system. Mają one być odpowiedzią na postulaty dotyczące zwiększenia limitów i zmniejszenia dopłat.
Na razie zaproponowano nowelizację rozporządzenia w sprawie wykazu wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie. Projekt jest już po konsultacjach; ma wejść w życie 30 dni po ogłoszeniu.
Większy limit bez większych pieniędzy
Pacjenci, którzy od dawna czekają na głęboką reformę, projektowaną nowelę oceniają dobrze, choć podkreślają, że zaproponowane zmiany poprawią sytuację niewielu chorych. Najwięcej kontrowersji wzbudziła propozycja zwiększenia limitu ilościowego na pieluchomajtki i podkłady – z 60 do 90 sztuk miesięcznie – bez zwiększenia finansowania tych produktów.
O zmianę tego zapisu apelowało m.in. Stowarzyszenie Osób z NTM „UroConti”. Brak wzrostu nakładów oznacza, że obowiązujące limity cenowe faktycznej refundacji zostaną obniżone z poziomu 1,28 zł do 0,86 zł za sztukę dla pacjenta onkologicznego, a dla pozostałych z 1,05 zł do 0,7 zł za sztukę – wylicza stowarzyszenie, a jego prezes Anna Sarbak przekonuje, że środków w tej cenie, które by rzeczywiście zabezpieczały pacjentów, po prostu nie ma.
– Wielokrotnie informowaliśmy, że limity cenowe nie były podnoszone od 18 lat i że w stosunku do cen rynkowych najczęściej używanych środków absorpcyjnych są zaniżone – podkreśla Anna Sarbak.
O konieczności zwiększenia limitów finansowych, nie tylko w kontekście środków wchłaniających, mówi też Andrzej Piwowarski, prezes Polskiego Towarzystwa Stomijnego Pol-ilko.
– Problemem jest niedofinansowanie całego rynku wyrobów medycznych. Jesteśmy pod tym względem w ogonie Europy. Węgrzy wydają na wyroby medyczne trzy razy więcej, Słowacja sześć, a Czechy 20 razy więcej. W przypadku większości wyrobów znajdujących się na liście limity nie były waloryzowane od lat 2002–2003 – zwraca uwagę Andrzej Piwowarski.
Jego zdaniem potrzeby będą coraz większe, bo społeczeństwo się starzeje. Również aktywizacja osób niepełnosprawnych nie jest możliwa bez dobrej jakości wyrobów medycznych, bez których chorzy skazani są na wegetację w domu. Tak jest na przykład w przypadku stomików.
– Jak ktoś leży w łóżku i nie ma dodatkowych problemów, to jakoś sobie w ramach obowiązujących limitów poradzi. Ale jeśli chce być bardziej aktywny, na pewno się w nich nie zmieści – przekonuje prezes Pol-ilko.
W ramach limitu – najgorsza jakość
Pacjenci przypominają, że wyrób najtańszy siłą rzeczy nie jest najlepszy. – To, co można kupić w ramach limitów, jest najgorszej jakości – ocenia Andrzej Piwowarski.
Zdaniem Józefa Góralczyka z Małopolskiego Sejmiku Organizacji Osób Niepełnosprawnych problem częściowo rozwiązałoby utworzenie wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego.
– Wózki inwalidzkie dostępne w ramach obowiązujących limitów są bardzo niskiej jakości, nie wytrzymują nawet dwóch lat. Powinno się je wypożyczać, a nie dawać na własność. Wtedy byłyby lepsze, odpowiednio serwisowane i wymieniane w razie awarii. Dziś często pacjenci otrzymują sprzęt bezpłatnie, ale jest on byle jaki – uważa Józef Góralczyk.
Nad jakością sprzętu i prawidłowym korzystaniem z niego przez pacjentów powinny czuwać specjalistyczne przychodnie. Pacjent mógłby tam uzyskać informację, gdzie można otrzymać najlepszy sprzęt, i pod okiem specjalistów ocenić, czy jest on odpowiedniej jakości.
– Dzisiaj w Polsce pacjent, który dostanie wniosek na wyrób medyczny, nie wie, co ma z nim zrobić. Trafia do pierwszego lepszego sklepu, dostaje byle co i nie ma szansy sprawdzić, czy to właściwy wybór – mówi Józef Góralczyk.
Andrzej Piwowarski zwraca uwagę, że podobny problem mają pacjenci ze stomią, ponieważ poradni stomijnych brakuje, jest problem z opieką środowiskową. Chory zostaje sam, zagubiony w systemie.
Pacjenci podkreślają, że z wyrobów medycznych w większości korzystają osoby starsze, często z poważnymi schorzeniami, np. z chorobą nowotworową, które potrzebują pomocy zarówno w wyborze sprzętu, jak i w sfinansowaniu go.
Nakłady coraz większe
Choć niedofinansowanie nadal jest głównym problemem, z roku na rok Narodowy Fundusz Zdrowia przeznacza na wyroby medyczne więcej pieniędzy.
– Jeszcze w 2015 r. kwota ta wynosiła nieco ponad 900 mln zł, w 2017 r. według planu finansowego jest to ok. 1,03 mld zł – mówi Witold Włodarczyk, dyrektor generalny Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych Polmed. Wyroby medyczne to ok. 1,5 proc. całego budżetu NFZ.
– Należy urealnić limity dla poszczególnych grup wyrobów medycznych. Warto to zrobić w oparciu o rzetelne analizy. Należy też określić minimalne standardy i wymogi jakościowe. Najważniejsze jest, abyśmy mieli na rynku dobre wyroby, które faktycznie służą pacjentom. Dzisiaj często polscy producenci konkurują z tanim produktem z Chin – przekonuje Witold Włodarczyk.
Etap legislacyjny
Po konsultacjach