Cztery propozycje na różnym etapie legislacyjnym – tak wygląda stan prac nad zmianami dotyczącymi ulg dla przedsiębiorców w opłacaniu składek
Wydaje się, że najbliższe realizacji są dwie propozycje ujęte w pakiecie rozwiązań „Konstytucja biznesu”, który został już przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów, a najdalej na przełomie października i listopada ma zająć się nim rząd. W pierwszej kolejności chodzi o rozwiązanie dające możliwość prowadzenia działalności nierejestrowanej. Zakłada ono, że w przypadkach działalności prowadzonej przez osobę fizyczną na mniejszą skalę, z której miesięczne przychody nie przekraczają 50 proc. minimalnego wynagrodzenia, nie powstaje obowiązek rejestracji firmy. Oznacza to, że osoby zajmujące się np. dorywczo handlem czy sporadycznie udzielające korepetycji nie będą musiały płacić comiesięcznych składek.
Kolejna propozycja to ulga na start. Firmowane przez resort rozwoju rozwiązanie przewiduje zwolnienie ze składek na ZUS przez pierwsze sześć miesięcy prowadzenia działalności gospodarczej. Potem początkujący przedsiębiorcy przez dwa lata mieliby korzystać – tak jak do tej pory – z tzw. małego ZUS.
Wrzutka resortu
Przyszłość tej ostatniej propozycji stanęła jednak pod znakiem zapytania. Wszystko przez projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, przedstawiony niedawno przez resort rodziny, pracy i polityki społecznej, który znajduje się obecnie na etapie konsultacji. Ministerstwo proponuje w nim, aby okres preferencyjnego opłacania składek na ubezpieczenia społeczne wydłużyć do 3 lat. Podstawa wymiaru składek wynosiłaby wówczas 30 proc. minimalnego wynagrodzenia w pierwszym i drugim roku prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej oraz 60 proc. minimalnego wynagrodzenia w trzecim roku funkcjonowania firmy. Dopiero po tym okresie przedsiębiorca zacząłby opłacać składkę od podstawy wymiaru wynoszącej co najmniej 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Obecnie jest do tego zobligowany po 2 latach.
Proponowane wydłużenie o rok preferencyjnego opłacania składek zmniejszyłoby koszty prowadzenia działalności. W warunkach 2017 r. składki na ubezpieczenia społeczne wyniosłyby bowiem w trzecim roku 349,44 zł (bez dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego) lub 378,84 zł (z dobrowolnym ubezpieczeniem chorobowym) zamiast odpowiednio 749,94 zł lub 812,61 zł w przypadku utrzymania obecnych zasad.
Co zatem z jednym z kluczowych rozwiązań pakietu „Konstytucja biznesu”? Z naszych ustaleń wynika, że cały czas prawdopodobne są dwa scenariusze. W pierwszym wariancie „ulga na start” trafi do kosza i zastąpi ją tzw. przedłużony pas startowy. Druga ewentualność zakłada, że obydwa rozwiązania się utrzymają. – Z moich informacji wynika, że propozycja resortu rodziny dotycząca tzw. przedłużonego pasa startowego ma uzupełniać ulgę na start. Będziemy mieli zatem system schodkowy. To znaczy przez pierwsze sześć miesięcy przedsiębiorca nie będzie płacić żadnych składek, przez kolejne 2 lata obowiązywałby go mały ZUS na dotychczasowych zasadach, a w ostatnim roku podstawa wymiaru składek wynosiłaby z kolei 60 proc. minimalnego wynagrodzenia. Czyli łącznie przez trzy i pół roku firma korzystałaby z preferencji – mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
W jego ocenie jest to rozwiązanie korzystne dla rozpoczynających działalność, ogranicza bowiem ponoszone przez nich obciążenie w początkowym okresie. Co ułatwi im start. – Z drugiej strony zmiany wciąż wpisują się w system, który ma istotne wady – dodaje Kozłowski.
Podkreśla bowiem, że wielu przedsiębiorców przechodzi taki czas, kiedy ich działalność nie jest rentowna. Wówczas są oni pozostawieni sami sobie. Nie korzystają już bowiem z preferencji i muszą płacić składki na poziomie 1200 zł miesięcznie, co stanowi poważny koszt stały. I w konsekwencji może doprowadzić do zamknięcia tej działalności.
– Gdyby te obciążenia były w tym trudnym okresie mniejsze, to być może przeczekaliby ten gorszy czas – argumentuje ekspert.
Składka od przychodu
Z tego powodu bliższa mu jest filozofia innej propozycji resortu rozwoju, a mianowicie projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Ten jednak utknął w konsultacjach. Przewidywał on, że każdy przedsiębiorca zarabiający miesięcznie nie więcej niż dwuipółkrotność minimalnej pensji będzie mógł liczyć swoje składki na ubezpieczenie od wielkości przychodu, zamiast opłacać je ryczałtem. Nowe rozwiązanie zakładało podzielenie przychodu na przedziały co 200 zł. W pierwszym przedziale – od zera do 200 zł miesięcznie – składka na ZUS wynosiłaby 32 zł. Potem rosłaby o 32 zł dla każdego z przedziałów – tak, by w ostatnim (4801 – 5 tys. zł) sięgnąć 800 zł. Przy przychodzie większym od 5 tys. zł przedsiębiorca byłby zobowiązany płacić ZUS na zasadach ogólnych.
Projekt miał niestety istotną wadę. Przede wszystkim uzależniał składki od przychodu, a nie od dochodu. Z tego powodu większość firm nie mogłaby z niego skorzystać. Po przekroczeniu 5 tys. zł te zasady przestałyby ich bowiem obowiązywać. Wejście w życie tego projektu również stoi pod znakiem zapytania. – Zapytałem na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego ministra Marcina Zielenieckiego o projekt małej działalności gospodarczej. Stwierdził, że prace nad nim nie są kontynuowane – mówi nam Kozłowski.
Wiem, że nic nie wiem
Eksperci są ostrożni przy prognozowaniu, które z propozycji mają szansę wejść w życie. – Nie wyobrażam sobie, aby te trzy projekty („ulga na start”, „wydłużony pas startowy” i „mała firma – mały ZUS”) zaczęły obowiązywać równocześnie. Myślę, że nie zgodziłby się na to minister finansów – uważa Łukasz Kozłowski. W jego ocenie największe szanse ma projekt „ulgi na start” i nakładka przygotowana przez resort rodziny.
200 tys. przedsiębiorców może skorzystać z ulgi na start
325 tys. firm mogłoby skorzystać z małej działalności