Gminy dowolnie wyliczają poziom średnich płac nauczycieli, bo nie mają jasnych przepisów w tej sprawie. Od tego roku gminom, po kontrolach regionalnych izb obrachunkowych, grożą kary za zaniżanie płac pedagogów. Nauczyciele stażyści i kontraktowi mogą pozywać do sądu dyrektorów szkół za zaniżanie wynagrodzenia.
W tym roku pierwszy raz samorządy będą musiały do końca grudnia przeprowadzić analizę poniesionych wydatków na pensje nauczycieli. Płace te mają być na poziomie średnich wynagrodzeń określanych przez Kartę Nauczyciela. Muszą też odpowiadać średniorocznej strukturze zatrudnienia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego.
Gminy, co też jest nowością, będą w tym zakresie kontrolowane przez regionalne izby obrachunkowe (RIO). Jeśli okaże się, że pensje są zaniżone, wypłacą dodatek uzupełniający. Samorządy domagają się od rządu, w związku z nałożonymi na nie nowymi obowiązkami, wskazania precyzyjnego sposobu wyliczenia średnich wynagrodzeń.

Problem z podwyżkami

Wchodząca w przyszłym tygodniu w życie nowelizacja Karty Nauczyciela (Dz.U. z 2009 r. nr 1, poz. 1) wzmocniła przepis wskazujący, że wszyscy nauczyciele powinni otrzymywać pensje nie niższe niż tzw. średnie wynagrodzenie. To m.in. efekt ubiegłorocznej kontroli Najwyższej Izby Kontroli, która wykazała, że niektóre gminy nie zapewniały średnich wynagrodzeń m.in. nauczycielom stażystom. Po wejściu w życie nowych przepisów te samorządy, które nie zapewnią takiego poziomu płac, będą musiały do końca roku wypłacić nauczycielom tzw. dodatek uzupełniający. Gminy nie wiedzą jednak, jak sprostać nowym wymogom.
- Nie wiem dokładnie, jak wyliczać wynagrodzenia, aby nie musieć później wypłacać dodatku - mówi Halina Obrzud, inspektor ds. oświaty Gminy Kochanowice (woj. śląskie).
Zdaniem Artura Rosiaka, kierownika Wydziału Kultury, Oświaty i Sportu Urzędu Miasta i Gminy w Witnicy (woj. lubuskie), Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno uszczegółowić zasady wyliczenia średniorocznych kosztów poniesionych na nauczycieli, podzielonych przez średnioroczne zatrudnienie. Dodaje, że obecnie gminy stosują co najmniej cztery interpretacje z tym związane.
- Przy wyliczaniu średnich wynagrodzeń wezmę pod uwagę tylko nauczycieli na pełnym etacie, którzy mają właściwe wykształcenie, nauczają tyle godzin, ile przewiduje ustawa, i mają prawo do dodatków - wskazuje Artur Rosiak.
Także Edmund Wittbrodt, senator i były wiceminister edukacji, zauważa ten problem.
- Sam się zastanawiam, jak ta średnia ma być liczona. Czy w skali kraju czy regionu - mówi Edmund Wittbrodt.
Według niego, sposób wyliczenia średniej powinien być określony w rozporządzeniu. Takiej potrzeby nie widzi Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wskazuje jednak, że jeżeli samorządy mają problem z wyliczeniem średniej, to powinny zwrócić się do resortu edukacji o interpretację przepisów.

Skarga do wojewody

Regionalne Izby Obrachunkowe na podstawie ustawy z 7 października 1992 r. o regionalnych izbach obrachunkowych (t.j. Dz.U. z 2001 r. nr 55, poz. 577 z późn. zm.) będą kontrolować stopień osiągnięcia w samorządach wysokości średnich wynagrodzeń nauczycieli. Zdaniem Stanisława Srockiego, prezesa RIO w Białymstoku, takie kontrole będą dokonywane w samorządach raz na cztery lata, ale 25 proc. gmin zostanie skontrolowanych już w 2010 roku. Dodaje, że w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości RIO powiadomi wojewodę o niewykonywaniu tego zadania przez gminę.



Gminy, które będą musiały sporządzać sprawozdania z wysokości średnich wynagrodzeń na poszczególnych stopniach awansu zawodowego nauczycieli, wskazują, że mogą mieć problem z ich sporządzeniem.
- Minister edukacji narodowej powinien wydać rozporządzenie zawierające jednolity druk takiego sprawozdania, który określi jednakowe kryteria i parametry pozwalające na wskazanie, jak kształtują się średnie płace - mówi Sławomir Broniarz.
Dodaje, że także minister finansów powinien odrębnym rozporządzeniem zobligować RIO do obliczania tych średnich. Tego samego zdania jest Alina Smagała, zastępca prezesa RIO w Lublinie. Według niej, określenie jednolitego wzoru sprawozdania dla samorządów byłoby dużym ułatwieniem podczas kontroli. Dodaje, że w przeciwnym razie RIO będą musiały wypracować własny sposób jej prowadzenia.

Pozwana szkoła

Piotr Nowak, radca prawny z Kancelarii Prawnej Advisor w Krakowie, wskazuje, że szkoły mogą mieć problem z realizacją nowych przepisów, jeżeli dodatek uzupełniający nie zostanie wypłacony w terminie lub zostanie wypłacony w zaniżonej wysokości. Wskazuje, że w tej sytuacji powstaje wątpliwość, czy poszkodowany nauczyciel może wystąpić bezpośrednio przeciw jednostce samorządu terytorialnego w zwykłej sprawie cywilnej, czy dochodzić praw przeciw swojemu pracodawcy, tj. szkole, wnosząc pozew do sądu pracy. Dodaje, że nowelizacja nie zmienia art. 30 ust. 1 pkt 2 Karty Nauczyciela i nie określa wyraźnie dodatku uzupełniającego jako składnika wynagrodzenia, choć, jego zdaniem, jest on takim składnikiem.
- W tej sytuacji trzeba przyjąć, że w przypadku braku wypłaty dodatku lub wypłaty w niższej wysokości poszkodowany nauczyciel powinien dochodzić swoich praw w sądzie pracy, pozywając szkołę - mówi Piotr Nowak.
Małgorzata Pilewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 66 w Bydgoszczy, jest zdania, że nauczyciele, którzy nie osiągną średniego wynagrodzenia i zwrócą się do sądu, będą wygrywać, bo taki poziom płacy gwarantuje im ustawa. Dodaje równocześnie, że pozywanie dyrektorów szkoły jako pracodawców jest kontrowersyjne, bo nie mają oni bezpośredniego wpływu na wynagrodzenia nauczycieli. O tym decydują gminy.
Ministerstwo Edukacji Narodowej twierdzi, że nie jest możliwe stworzenie uniwersalnej formuły obliczania średniego wynagrodzenia. Obliczenie to jest, jego zdaniem, skutkiem faktycznie ponoszonych wydatków na konkretne składniki płacy, które zależą m.in. od kwalifikacji czy wieku zatrudnionych w danej gminie nauczycieli.
499 tys. nauczycieli pracuje w szkołach