Ponad 600 ośrodków pomocy społecznej (OPS) wciąż nie ma wymaganego przepisami wskaźnika pracowników socjalnych. Jest to spowodowane głównie brakiem pieniędzy w gminach na dodatkowe etaty. Czasami jednak również brakiem chętnych do wykonywania tego zawodu.



Co do zasady, ustawa z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 930 ze zm.) przewiduje, że OPS ma zatrudniać w pełnym wymiarze godzin minimum trzech pracowników socjalnych. Jednocześnie ich liczba powinna być proporcjonalna albo do liczby ludności gminy albo rodzin i osób samotnych objętych pracą socjalną. W tym pierwszym przypadku jeden pracownik na całym etacie ma przypadać na nie więcej niż 2 tys. mieszkańców gminy, a w drugim na maksymalnie 50 rodzin i osób. Jednak, mimo tego, że wymóg osiągnięcia odpowiedniego wskaźnika zatrudnienia funkcjonuje od momentu wejścia ustawy w życie, to z najnowszych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że na 2495 OPS, spełnia go 1871 jednostek. Natomiast 624 ośrodki cały czas go nie uzyskały (wg stanu na kwiecień br.).
– Obawiam się, że te statystyki mogą być zawyżone, bo niektóre gminy wliczają do wskaźnika również osoby, które mają wprawdzie kwalifikacje do wykonywania obowiązków pracownika socjalnego, ale faktycznie zajmują się np. świadczeniami rodzinnymi – podkreśla Paweł Maczyński, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.
Dodaje, że wyegzekwowanie wskaźnika w OPS jest o tyle trudne, że przepisy nie przewidują żadnych sankcji, gdy nie jest spełniony.
– Obecnie mam zatrudnionych 24 pracowników socjalnych. Taka ich liczba pozwala nam na osiągnięcie wymaganego wskaźnika i to na obydwa sposoby – mówi Anna Prusak, dyrektor OPS w Wrześni.
Zwraca jednak uwagę, że cały problem rozbija się o pieniądze, które potrzebne są na tworzenie dodatkowych stanowisk dla pracowników socjalnych. Lokalne władze zwykle nie traktują inwestowania w pomoc społeczną priorytetowo, a wręcz szukają, na tym polu oszczędności.
Z kolei Danuta Bojarska, dyrektor MOPS w Stargardzie, wskazuje, że czasem brak spełnionego wskaźnika jest spowodowany tym, że chociaż ośrodki chcą zatrudnić pracownika, to nie mogą znaleźć zainteresowanych podjęciem pracy.
– Zdarza się, że nawet kilka miesięcy mija, zanim uda się znaleźć kogoś na wolne stanowisko – dodaje.
Taka sytuacja również ma swoje źródło w niskim poziomie wynagrodzeń i to zarówno samych pracowników socjalnych, jak i całego sektora pomocy społecznej.
– Jest to trudna i odpowiedzialna praca, która wiąże się z dodatkowymi obowiązkami, które są na pracowników nakładane przez wiele różnych ustaw. Dlatego chociaż powinna być adekwatnie wynagradzana, to najczęściej wcale nie jest – wskazuje Danuta Bojarska.