Tylko 526 z prawie 2,5 tys. jednostek zdecydowało się do tej pory wyodrębnić zespoły zajmujące się pracą socjalną i postępowaniami administracyjnymi.
Do 12 września ośrodki pomocy społecznej (OPS) mogą składać wnioski w organizowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) konkursie, w którym mogą otrzymać dofinansowanie na reorganizację swoich struktur. Resort chce w ten sposób zachęcić do wprowadzania zmian, które sprowadzają się do tego, aby odrębne zespoły pracowników socjalnych zajmowały się pracą z rodzinami oraz czynnościami związanymi z przyznawaniem świadczeń. Na razie tylko co piąta placówka wybrała taki model funkcjonowania.
Najpierw pilotaż
Zdaniem resortu rodziny rozdzielenie pracy socjalnej od wykonywania czynności administracyjnych może usprawnić działalność ośrodków oraz poprawić jakość oferowanych przez nie usług.
– Obecnie często jest tak, że pracownicy ośrodków łączą prowadzenie postępowań w sprawach o świadczenia z pracą w środowisku, co powoduje, że nie mogą temu drugiemu zadaniu poświęcać odpowiednio dużo uwagi. Dlatego uważamy, że taki model z podziałem na zespoły jest dobrym rozwiązaniem, o ile nie będzie miał pozornego charakteru – mówi Paweł Maczyński, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej.
Wśród jednostek, które wdrożyły nowy model funkcjonowania, jest m.in. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie. – Ze względu na to, że jest to duża zmiana organizacyjna nie tylko dla pracowników, ale i klientów, zdecydowaliśmy się, że będzie wprowadzana stopniowo. Dlatego zaczęła się w 2014 r. w dwóch filiach – informuje Katarzyna Kadela, zastępca dyrektora MOPS w Krakowie. Wyjaśnia, że w każdej z nich powstały dwa zespoły. – Jeden do spraw usług i świadczeń, który zajmuje się kwalifikowaniem do wsparcia, prowadzeniem postępowań administracyjnych i wydawaniem decyzji, oraz drugi zajmujący się pracą socjalną, a także innymi zadaniami wynikającymi np. z ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie – mówi Kadela.
Wspieranie rodzin / Dziennik Gazeta Prawna
Obecnie taki model organizacyjny funkcjonuje w pięciu z dziewięciu filii krakowskiego MOPS (docelowo będzie we wszystkich). Jak podkreśla dyrekcja ośrodka, osoby korzystające ze wsparcia deklarują, że teraz pracownicy socjalni mają dla nich więcej czasu i lepiej znają ich sytuację.
Podobne zmiany miały miejsce m.in. w MOPS w Nowej Soli, Zielonej Górze czy Gdańsku. Tam też najpierw przeprowadzano pilotaż.
– Został przeprowadzony w ubiegłym roku w dwóch z dziewięciu centrów pracy socjalnej, a pracownicy socjalni mogli wybrać, czy lepiej czują się w bezpośredniej pracy z rodzinami, czy chcą zajmować się świadczeniami i typowo administracyjną pracą – wyjaśnia Sylwia Ressel, rzecznik MOPR w Gdańsku. Dodaje, że od tego roku już każde z centrów wchodzących w skład MOPR działa na nowych zasadach.
Finansowa strata
Są jednak i takie OPS, które do ewentualnych zmian w strukturze są nastawione bardziej sceptycznie.
– Przy takim podziale, gdy rodziną będzie zajmować się więcej niż jedna osoba, może dochodzić do rozmycia odpowiedzialności. Ponadto to pracownik socjalny, który bezpośrednio się nią zajmuje, potrafi najlepiej ocenić, jakiego świadczenia potrzebuje – zauważa Katarzyna Hałun, dyrektor MOPR w Dąbrowie Tarnowskiej.
Z kolei Norbert Paprota, dyrektor MOPR w Bochni, wskazuje, że w jego jednostce trwały przymiarki do rozdzielenia pracy socjalnej od przyznawania świadczeń, ale zrezygnowano z tego pomysłu. Powodem było to, że pracownicy zajmujący się tym drugim zadaniem zostaliby pozbawieni 250 zł dodatku do pensji. Ten, zgodnie z art. 121 ust. 3 ustawy z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 930 ze zm.), należy się wyłącznie osobom świadczącym pracę w terenie i przeprowadzającym wywiady środowiskowe.
– Dodatek jest finansowany z dotacji budżetowej. Ubytek w płacach musiałby być pokryty z pieniędzy gminy. Tyle że w samorządach zwykle brakuje środków na podwyżki – tłumaczy Paprota.
Natomiast Izabela Synoradzka, zastępca dyrektora MOPR w Poznaniu, podkreśla, że takie pełne rozdzielenie pracy środowiskowej z czynnościami administracyjnymi wymagałoby dalszych zmian w przepisach, dotyczących np. przeprowadzania wywiadu, który jest obowiązkowy przed przyznaniem świadczeń, a musi być zrobiony w miejscu zamieszkania.