Do końca tygodnia związkowcy mają czas na zgłoszenie uwag do rządowego projektu ustawy o finansowaniu zadań oświatowych. Po ich ostatecznej analizie resort edukacji zamierza skierować dokument na posiedzenie Rady Ministrów. Do Sejmu ma trafić po wakacjach
EDUKACJA
Ministerstwo Edukacji Narodowej jeszcze przed wysłaniem projektu do konsultacji, pod naciskiem samorządów wycofało się z planów zreformowania systemu wynagradzania nauczycieli, a także zasad podziału subwencji oświatowej. W oświacie wynagrodzenie miało być uzależnione od wzrostu średniej krajowej. Z kolei subwencja miała rosnąć w sytuacji, kiedy oddziały w szkołach byłyby mniej liczne i nie występowałby zmianowość. Anna Zalewska, szefowa MEN, przyznaje, że tego typu rozwiązania zostaną wprowadzone, ale dopiero od 2019 r.
Związki bronią przywilejów
Z naszych informacji wynika, że w trakcie konsultacji ministerstwo wycofało się z kolejnych zmian, które miały choć w niewielkim stopniu pogorszyć sytuacje nauczycieli. W projekcie ustawy, który trafił do konsultacji społecznych, przewidziano np. likwidację funduszu zdrowotnego, o którym mowa w art. 72 Karty nauczyciela. Ostatecznie ten przepis ma być zachowany. A to oznacza, że gminy nadal będą musiały zapewniać środki na pomoc zdrowotną dla nauczycieli. Przywrócony też zostanie art. 73 ust. 9 KN. Zgodnie z nim nauczyciel nie ponosi kosztów związanych z orzekaniem o stanie zdrowia w związku z potrzebą udzielenia urlopu dla poratowania zdrowia. Resort tłumaczy, że brak tego artykułu to było niedopatrzenie. Zapewnia, że nie chciał przerzucić kosztów związanych z ubieganiem się o to świadczenie na nauczycieli. Tym bardziej że postępowania związane z pracą nie mogą obciążać kosztami pracownika.
O urlopie dla poratowania zdrowia ma decydować lekarz medycyny pracy, a nie lekarz rodziny (czyli tak jak przewiduje to pierwotna wersja projektu). Przepis jednak zostanie tak zmodyfikowany, aby nauczyciele mogli ubiegać się o urlop zdrowotny nie tylko wskutek wystąpienia choroby zawodowej (narządu głosu), ale też z uwzględnieniem dolegliwości związanych ze środowiskiem pracy (np. depresja albo zwyrodnienia stawów u wuefistów).
MEN wycofuje się też częściowo ze zmian dotyczących oceniania nauczycieli. Obecnie zgodnie z art. 6a KN skala oceny jego pracy składa się z not: wyróżniającej, dobrej i negatywnej. Projekt zakładał, że miała ona być rozszerzona o ocenę bardzo dobrą i niezadowalającą. Zgodnie z takim rozwiązaniem dyrektor szkoły mógłby rozwiązać umowę o pracę z każdym nauczycielem z oceną niezadowalającą, ale nie byłoby to obligatoryjne, jak obecnie jest w przypadku noty negatywnej. Teraz MEN zamierza dodać tylko ocenę bardzo dobrą, a z niezadowalającej zrezygnować.
Niepewne godziny pracy
Trwa spór o pensum dla nauczycieli wspomagających i specjalistów (logopedów, pedagogów, doradców zawodowych, psychologów). MEN zaproponował w projekcie, aby dla tych pierwszych liczba zajęć tygodniowo wynosiła 20 godzin, a tych drugich 22 godziny.
Z kolei Marek Wójcik, były wiceminister administracji i ekspert ze Związku Miast Polskich, uważa, że nauczyciele specjaliści powinni mieć ustalone pensum na poziomie 25 godzin. Obecnie o wysokości liczby zajęć dla tej grupy nauczycieli decydują samorządy w uchwałach podjętych przez radnych. W gminach panuje dowolność i występują nawet takie przypadki, w których liczba zajęć tygodniowo wynosiła blisko 40 godzin. Z kolei rządowy projekt ma o tym przesądzić bezpośrednio w KN.
– Z naszych wyliczeń wynika, że większość nauczycieli wspomagających obecnie pracuje 18 godzin tygodniowo. Podobnie jest w przypadku nauczycieli specjalistów, których w większości pensum nie przekracza 22 godzin. Dla nich zmiany w KN będą krzywdzące – zauważa Sławomir Wittkowicz, szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury Forum Związków Zawodowych.
MEN porozumiało się nieformalnie ze związkowcami. Poprawki do projektu mają być wniesione przez posłów. Ostatecznie przepis ma określać, że nauczyciele wspomagający mogą pracować do 20 godzin tygodniowo, a pozostali specjaliści – do 22 godzin. Z takim zastrzeżeniem, że jeśli w roku szkolnym 2016/2017 osoby pracujące na tych stanowiskach miały niższe pensum od tego ustalonego w KN, dyrektorom nie będzie wolno go podwyższać do maksymalnego limitu.
Gdzie MEN nie uległ
Związkowcom nie wszystko jednak udało się przeforsować. Resort edukacji upiera się przy tym, aby pozostawić „mechanizm przejścia” do wypłacania nauczycielom wynagrodzenia z dołu, a nie jak obecnie – z góry. W tym celu od 2019 r. przez 11 miesięcy nauczyciele otrzymywaliby pensje co 34 dni. Związkowcy zarzucają, że jest to niezgodne z prawem pracy, bo wynagrodzenie powinno być wypłacane co miesiąc.
– Jeśli rząd chce przejść na wynagradzanie nauczycieli z dołu, bo to ułatwia samorządom naliczanie pensji, to powinien w tym celu w jednym miesiącu wypłacić jednorazową dodatkową pensję, tzw. czternastkę. Na przykład na początku i na końcu jednego ze wskazanych miesięcy – mówi Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.
Za przykład podaje urzędników, którzy na przełomie lat 70. i 80. objęci zostali specustawą, znoszącą zasadę wypłacania pensji z góry. W tym celu jednorazowo dostali czternastkę.
MEN utrzymuje także propozycje wydłużenia awansu zawodowego nauczycieli (z 10 d0 15 lat). Chce też jeszcze bardziej przykręcić śrubę prywatnym właścicielom placówek publicznych i niepublicznych w zakresie wysokości pensji dla ich dyrektorów. Obecnie nie ma określonego limitu, jaka część środków z gminnej dotacji ma być przeznaczana na ich wynagrodzenie. Projekt zakładał, że nie może to być więcej niż trzykrotność średniej pensji krajowej. Ostatecznie ten limit zostanie obniżony do dwukrotności.
MEN w dalszym ciągu utrzymuje także, że wszyscy nauczyciele (niezależnie, czy pracują w prywatnej, czy w publicznej szkole lub przedszkolu) mają być zatrudniani na podstawie umowy o pracę, a nie zlecenia lub o dzieło.
Do projektu ostry sprzeciw wnieśli też właściciele szkół dla dorosłych, którzy będą mogli liczyć na wypłatę pełnej kwoty dotacji dopiero po zaliczeniu egzaminów przez uczniów i słuchaczy. W tej kwestii MEN też nie chce iść na kompromis. ⒸⓅ
660 tys. nauczycieli pracuje w oświacie