Firmy, które miały zatrudnionych niepełnosprawnych pracowników przed 1 stycznia 2009 r., ale dopiero po tej dacie zaczęły na nich pobierać dofinansowania do wynagrodzeń, otrzymują teraz wezwania do ich zwrotu. Niektóre z nich muszą oddać nawet 2–3 mln zł.
O takiej praktyce ze strony funduszu alarmuje Ogólnopolska Baza Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (OBPON). Co do zasady unijne przepisy, które mają zastosowanie w stosunku do subsydiów płacowych, wymagają wykazania, że pracownik został zatrudniony w ramach tzw. efektu zachęty (polega on na udowodnieniu, że na skutek przyjęcia do pracy osoby niepełnosprawnej doszło do wzrostu zatrudnienia ogółem w porównaniu z przeciętnym stanem zatrudnienia z ostatnich 12 miesięcy). Ten wymóg nie obowiązuje jednak w przypadku osób niepełnosprawnych, które zostały pracownikami przed 1 stycznia 2009 r., a więc gdy nie obowiązywały jeszcze regulacje UE w zakresie efektu zachęty (a od 1 lipca 2016 r. dodatkowo, gdy osoba doznała dysfunkcji zdrowotnej już po podjęciu zatrudnienia).
Tyle tylko, że wśród pracodawców są zarówno przedsiębiorcy, którzy już przed tą graniczną datą pobierali dofinansowania do wynagrodzeń na niepełnosprawnych pracowników, jak i tacy, którzy zarejestrowali się w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) w późniejszym okresie.
– Mogło to być spowodowane tym, że firma przed 1 stycznia 2009 r. nie miała osiągniętego 6-procentowego wskaźnika niepełnosprawnych pracowników, a więc nie mogła w ogóle ubiegać się o dopłaty lub po prostu nie wiedziała o takiej możliwości – mówi Edyta Sieradzka, wiceprezes OBPON.
To właśnie ta grupa pracodawców otrzymuje obecnie wezwania do zwrotu dofinansowań za lata 2009–2017. PFRON wskazuje w nich, że osoby, za które należy oddać subsydia, nie zostały zatrudnione w warunkach efektu zachęty, bo odstąpić od jego ustalenia można jedynie wtedy, gdy pracodawca przed 1 stycznia 2009 r. korzystał z pomocy publicznej, w tym np. dopłat do pensji, na ich zatrudnienie.
– Pracodawcy są zaskoczeni, bo PFRON nie prowadził u nich żadnego postępowania wyjaśniającego, tylko przesłał wezwania nakazujące zwrot nienależnych pieniędzy w ciągu trzech miesięcy. Wielu z nich musi zwracać znaczne kwoty, np. 2–3 mln zł – podkreśla Edyta Sieradzka.
Dodaje, że te firmy od kilku lat są zarejestrowane w systemie PFRON i do tej pory ich prawa do subsydiów płacowych nie były kwestionowane. Wprawdzie w 2014 r. fundusz wymagał od nich złożenia oświadczeń, w których informowały, czy przed 1 stycznia 2009 r. pobierały pomoc publiczną na niepełnosprawnych pracowników, ale przez trzy lata, które upłynęły od tego momentu, nie były podejmowane w stosunku do nich żadne czynności.
– Uważamy, że jest to kolejne działanie wymierzone w pracodawców, które w skrajnych sytuacjach może doprowadzić niektórych z nich do upadłości – stwierdza Edyta Sieradzka.
PFRON broni się jednak przed tymi zarzutami. Wyjaśnia, że zgodnie z unijnymi przepisami dochodzenie zwrotu bezprawnie przyznanej pomocy jest możliwe w ciągu 10 lat, licząc od dnia jej przyznania. Dlatego w związku z tym, że dla dopłat uzyskanych w latach 2009–2017 r. okres przedawnienia nie upłynął, to fundusz domaga się ich oddania. Jednocześnie zapewnia, że podjęte działania nie są spowodowane zmianą interpretacji przepisów.