10 decyzji ws. nakazu wypłacenia zaległych wynagrodzeń dla pracowników Praktikera na kwotę ok. 1,5 mln zł wydała Państwowa Inspekcja Pracy - poinformował we wtorek Główny Inspektor Pracy Roman Giedrojć. Nie wykluczył, że w tej sprawie PIP złoży doniesienie do prokuratury.

Giedrojć poinformował, że inspektorzy pracy skontrolowali 13 sklepów należących do sieci Prakiter, w których pracę świadczyło ponad 1800 pracowników. Jak zaznaczył, w części sklepów, mimo, że były zamknięte dla klientów, pracę wykonywały niewielkie grupy pracowników.

Giedrojć zaznaczył, że inicjatorem kontroli w Praktikerze była szefowa ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. "Tak długo będziemy wykonywać czynności kontrolne, aż spowodujemy przywrócenie należności pracownikom, które im się należą" - mówił.

Zwrócił uwagę, że PIP udało się wyegzekwować zaległe wynagrodzenie za kwiecień dla 23 pracowników (chodzi o łączną kwotę ponad 109 tys. zł). "Wydaliśmy 10 decyzji płacowych na kwotę ok. 1,5 mln zł w odniesieniu do 512 pracowników. (...) skierowaliśmy jeden wniosek do sądu o ukaranie" - poinformował szef PIP.

Zapowiedział, że jeśli decyzje ws. nakazu wypłacenia zaległych wynagrodzeń nie zostaną spełnione to inspektorzy sięgną po kary grzywny. "Inspektor pracy ma prawo nałożyć grzywnę w wymiarze jednorazowym do 50 tys. zł" - mówił Giedrojć. Jak dodał, grzywny mają zmusić pracodawcę do wypłacenia zaległych zobowiązań.

Giedrojć nie wykluczył, że jeśli nadal będą naruszane przepisy prawa pracy, które wynikają ze stosunku pracy, to PIP skieruje wniosek do prokuratury.

Szef PIP zapowiedział też, że wszyscy pracownicy, potrzebujący pomocy będą mogli się zwracać do PIP "celem uzyskania pomocy w zakresie złożenia pozwów do sądu pracy w celu wyegzekwowania należnych wynagrodzeń" - dodał.

Giedrojć odniósł się także do informacji NSZZ "Solidarność" ws. pracowników Praktikera. Związkowcy informowali w czerwcu, że pracownicy, którzy zwolnili się z pracy, zostali wezwani do zapłaty odszkodowania na rzecz spółki. Sprawa dotyczy ponad 200 osób.

"To dla mnie rzecz niezrozumiała. Każdy pracownik - jeżeli uzasadni, że zostały naruszone w sposób ciężki podstawowe obowiązki ze strony pracodawcy, a w tym przypadku niewypłacenie wynagrodzenia zalicza się do ciężkich naruszeń - ma prawo rozwiązać umowę o pracę" - ocenił szef PIP.

Zaznaczył, że sprawę rozstrzyga nie pracodawca ani PIP, ale sąd. "Pracodawca może wnieść do sądu stosowny wniosek. Gdyby sąd uznał jego rację, to w takiej sytuacji będzie musiał pracownik za okres wypowiedzenia zapłacić odszkodowanie pracodawcy. (...) W przypadku, kiedy pracodawca nie wniósł takiego wniosku, a z tego co nam jest wiadomo, nie zostały te pozwy wniesione, również pracodawca ma obowiązek wypłacić odszkodowanie za okres wypowiedzenia" - wyjaśniał.

Giedrojć poinformował, że do chwili obecnej do PIP wpłynęło ok 280 skarg ws. działań Praktikera. Dotyczą one głownie niewypłaconego wynagrodzenia za maj.

W maju NSZZ "Solidarność" z Praktiker Polska apelowała do minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej o interwencje ws. sytuacji w firmie, wtedy związkowcy alarmowali, że pracownicy nie otrzymali wynagrodzeń za kwiecień. MRPiPS kontaktowało się w tej sprawie z PIP.

Według komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" Praktiker Polska, pracownicy nie otrzymali wynagrodzeń, nie dostali też wypowiedzeń i świadectw pracy, co pozwoliłoby im szukać nowego zatrudnienia.