Senat prawdopodobnie przyjmie w tym tygodniu ustawę o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych. Jutro w tej sprawie ma spotkać się komisja zdrowia.
Przepisy miałyby obowiązywać od 1 lipca tego roku. Nadal nie wskazano jednak źródeł finansowania wzrostu płac w szpitalach i poradniach. Na dodatek podwyżki są niskie i obejmą tylko osoby pracujące na etacie, a przy tym zarabiające mniej niż ustalone w ustawie wskaźniki.
O tym, że to za mało, by m.in. wstrzymać emigrację pracowników medycznych, dyskutowano wczoraj w resorcie finansów. Przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych spotkali się tam m.in. z wiceministrem Leszkiem Skibą. – Wskazywaliśmy na konieczność podniesienia nakładów na opiekę zdrowotną, ponieważ jest to dla państwa inwestycja, a nie koszty – mówi Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Bez wyższych nakładów nie uda się m.in. skrócić kolejek do operacji czy badań diagnostycznych, rozwinąć profilaktyki, a także podnosić jakości czy zwiększać dostępu do nowoczesnych leków. A to od stanu zdrowia zależą m.in. aktywność zawodowa i wydajność pracowników.
– Niestety, zdrowie postrzegane jest w resorcie finansów jako koszt. Usłyszeliśmy m.in., że nie ma możliwości zwiększenia nakładów na zdrowie kosztem innych wydatków. Przedstawiciele ministerstwa uważają, że przede wszystkim trzeba uszczelnić obecny system, a nie dodawać do niego pieniędzy – mówi przedstawiciel PZM. Warto przy tym przypomnieć, że dokładnie tego samego argumentu przez lata używała Platforma Obywatelska. Na początku rządów, po tzw. białym szczycie (gdy trwał kilkumiesięczny dialog wszystkich interesariuszy), ówczesny premier Donald Tusk zapowiedział wzrost składki zdrowotnej do 10 proc. Ale wkrótce wycofano się z tej obietnicy, stawiając właśnie na uszczelnianie systemu. PiS i rząd Beaty Szydło zapowiedzieli podniesienie publicznych nakładów na zdrowie do 6 proc. PKB, ale plany MF na najbliższe lata w ogóle tego nie przewidują. – Resort finansów wskazał nam, że Ministerstwo Zdrowia nie przygotowało do tego ustaw. Ponadto w sprawie finansów dla zdrowia skierował nas do ministra Konstantego Radziwiłła oraz premier Szydło – wyjaśnia Biliński.