W ubiegłym roku po interwencji PIP umowę o pracę otrzymało 9 tys. osób. Inspekcja chce, by jej pracownicy mogli nakazywać zawieranie takich kontraktów.
Po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy umowę o pracę otrzymało 6 tys. zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych oraz 3 tys. osób pracujących dotychczas na czarno – wynika ze sprawozdania Inspekcji za 2016 r. Dostrzega ona narastający problem z zatrudnieniem niepracowniczym i postuluje wzmocnienie kompetencji inspektorów w tym zakresie.
– Firma może, ale nie musi przekształcić kontraktów po naszej interwencji. Gdyby inspektor pracy mógł nakazać zamianę umowy cywilnoprawnej w tę o pracę, nadzór byłby jeszcze skuteczniejszy – tłumaczy Roman Giedrojć, główny inspektor pracy (GIP).
Inspekcja chce także wyeliminować upoważnienia do przeprowadzenia kontroli w danej firmie (miałaby wystarczyć legitymacja inspektorska) oraz wzmocnić ochronę praw pracowniczych w razie zbycia firmy.
Na celowniku
Z danych PIP wynika, że w niektórych branżach (np. budownictwie) nawet co trzeci sprawdzany kontrakt cywilnoprawny powinien być umową o pracę. Jednocześnie powszechną praktyką było zawieranie zleceń, np. w dniu kontroli lub na krótko przed jej przeprowadzeniem, co sugeruje, że w wielu przypadkach praca była świadczona dłużej, tyle że na czarno.
Obecna formuła przekształcania kontraktów zużyła się. Konieczne są zmiany i w tym kontekście cieszy fakt, że uwagę na to zwraca zarówno resort pracy, jak i posłowie rządzącej partii. Liczymy na wzmocnienie kompetencji PIP w tym zakresie – wskazuje Roman Giedrojć.
Obecnie jeśli pracodawca nie zamieni umów po interwencji inspektora, temu ostatniemu pozostaje złożenie pozwu do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy. A sędziowie – w razie wątpliwości co do rodzaju kontraktu łączącego strony – kierują się zgodną wolą obu stron. Zleceniobiorcy i samozatrudnieni z obawy przed zwolnieniem albo ze względu na ewentualne koszty (wyrównanie składek ZUS) często podtrzymują, że nie są zainteresowani zatrudnieniem pracowniczym.
Działalność PIP w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Możliwe, że walka z nadużywaniem kontraktów cywilnoprawnych będzie jednak prostsza dzięki przepisom o minimalnej stawce godzinowej dla zlecenio- i usługobiorców (przewidują one obowiązek ewidencjonowania godzin wykonywania usługi, a to może ułatwić kwestionowanie zasadności stosowania umów cywilnych).
PIP zapowiada, że w tym roku przeprowadzi łącznie 20 tys. kontroli w zakresie przestrzegania tych regulacji. Dotychczas zrealizowano ich już 6 tys. Nieprawidłowości ujawniono w co czwartej firmie (w co dziesiątej zaniżano minimalne wynagrodzenie; ujawniano też przypadki niepotwierdzania godzin wykonywania usług oraz niewypłacania pensji co najmniej raz w miesiącu). PIP nałożyła już 96 mandatów na łączną kwotę 116 tys. zł i skierowała 26 wniosków o ukaranie do sądu (wydała też 2 tys. wniosków o usunięcie nieprawidłowości).
Liczy się efektywność
Podobny cel – czyli uskutecznienie nadzoru i poprawę ochrony pracowników – mają też dwie pozostałe zmiany proponowane przez PIP. Konieczność przedstawiania upoważnień do kontroli ogranicza możliwość szybkiej interwencji inspektora (zwłaszcza np. w zakresie pracy na czarno) i powoduje dodatkowe koszty (w łącznej wysokości ok. 1 mln zł). Z kolei jasne określenie odpowiedzialności za należności pracownicze w razie zbycia przedsiębiorstwa ma przeciwdziałać omijaniu prawa.
Obecnie zdarza się, że pracodawcy sprzedają firmy z zaległościami płacowymi np. podmiotom, które nie posiadają wystarczających środków finansowych na pokrycie roszczeń i niemożliwe w praktyce jest wyegzekwowanie świadczeń, bo np. spółka jest zarejestrowana za granicą (najbardziej znany tego typu przypadek dotyczył firmy InPost i sprzedaży jej spółki-córki Bezpieczny List).
– Konieczne jest wprowadzenie regulacji, która będzie przewidywała odpowiedzialność pierwotnego pracodawcy za zaległości lub odpowiedzialność solidarną kolejnych właścicieli – postuluje GIP.
Jest lepiej?
Ze sprawozdania inspekcji płyną też pozytywne wnioski. Poprawiły się statystki w zakresie przestrzegania przepisów o czasie pracy. O 25 proc. zmniejszyła się liczba zatrudnionych, którzy pracowali powyżej dopuszczalnej liczby nadgodzin, a o 28 proc. – odsetek osób, którym nie ewidencjonowano godzin wykonywania obowiązków. Jednocześnie spadała liczba firm, które nie zapewniały wolnej soboty lub nie precyzowały rozkładów i okresów rozliczeniowych czasu pracy. Zmniejszyła się też wysokość zaległości płacowych w kontrolowanych firmach (w 2015 r. inspektorzy wyegzekwowali wypłatę 207,5 mln zł dla 106,5 tys. pracowników, a w 2016 r. – 184 mln zł na rzecz 102 tys. zatrudnionych).
W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. Łączna suma egzekwowanych świadczeń jest mniejsza, ale z danych PIP wynika, że wzrósł odsetek firm, które nie płacą świadczeń lub płacą je nieterminowo (odpowiednio z 8 proc. do 11 proc. oraz z 6 proc. do 12 proc.).
Zwiększyła się też liczba ujawnionych przypadków nielegalnego zatrudnienia, czyli bez potwierdzenia umowy na piśmie i zgłoszenia do ZUS (z 20,5 tys. podwładnych do 25,2 tys.).
– Po zmianie przepisów od 1 września 2016 r. firmy nie tłumaczą już, że dany pracownik jest pierwszy dzień w pracy. Ale w przypadku umów cywilnoprawnych wciąż wykorzystują fakt, że mogą być one zawierane w formie ustnej, a zgłoszenia do ZUS trzeba dokonać w ciągu siedmiu dni od rozpoczęcia świadczenia usług – podsumowuje Jarosław Leśniewski, dyrektor departamentu legalności zatrudnienia Głównego Inspektoratu Pracy.