Tylko raz w roku będzie można się ubiegać o wsparcie na prewencję finansowane ze środków ZUS. Pracodawcom nie podoba się, że szansę będą mieć tylko firmy, które wygrają konkurs.
Zasady ustalania składki wypadkowej / Dziennik Gazeta Prawna
Od przyszłego roku zmienią się zasady dofinansowania przez ZUS prewencji wypadkowej. Podstawą ubiegania się przez przedsiębiorców o wsparcie będzie konkurs ogłaszany przez prezesa ZUS. Ocena strony merytorycznej wniosków – na mocy ustawy – zostanie powierzona Centralnemu Instytutowi Ochrony Pracy – Państwowemu Instytutowi Badawczemu. Przeciwko monopolowi jednej instytucji protestują pracodawcy.
Tylko konkurs
Kiedy w 2013 r. ZUS uruchomił „Program dofinansowania przedsiębiorstw” na działalność związaną z zapobieganiem wypadkom przy pracy i chorobom zawodowym, złożono tylko siedem wniosków. Jednak z roku na rok liczba chętnych rosła. W okresie pomiędzy styczniem a grudniem 2015 r. liczba wniosków wpływających od płatników zwiększyła się ponad 10-krotnie. Do 31 grudnia 2015 r. wpłynęło ponad 4300 wniosków. Ale rekord padł w ubiegłym roku. Do grudnia liczba zgłoszeń przekroczyła 9 tys. Ponieważ obowiązywała zasada, kto pierwszy, ten lepszy, więc zawarto umowy tylko z tymi, którzy wnioski złożyli w styczniu. Z tego też powodu resort pracy zaproponował wprowadzenie konkursu. Będzie on ogłaszany corocznie przez prezesa zakładu. Przy okazji wskazano, że obecnie obowiązujący art. 37 ust. 2 pkt 1 ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1242 ze zm.) nie określa trybu przekazywania pieniędzy na ten cel. „Z uwagi na wydatkowanie środków publicznych i ich systematyczny wzrost, zasadne jest unormowanie trybu i zasad dofinansowania na poziomie aktu prawa powszechnie obowiązującego” – czytamy w opinii. Ale okazuje się, że pomysł konkursu nie przypadł do gustu pracodawcom.
– Małe i średnie firmy chętnie korzystały z takiej formy wsparcia poprawy warunków pracy w miejscach, gdzie panowały szkodliwe warunki. Teraz nie wiadomo, jak będzie. Każdy konkurs i tworzenie list rankingowych może oznaczać tylko jedno. Mała firma starająca się o pieniądze na bhp będzie musiała zapłacić firmie zewnętrznej za przygotowanie prawidłowego wniosku. Bo inaczej nie ma szans – ostrzega Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Przedsiębiorcy będą liczyć, czy opłaca im się ubiegać o wsparcie. W efekcie z programu będą korzystać wyłącznie firmy mające własne wyspecjalizowane struktury bhp, które będą mogły przygotować dokument spełniający wszystkie wymagania ZUS – dodaje.
Wątpliwe odwołanie
W czasie konsultacji społecznych na projekt przygotowany przez resort pracy posypały się gromy. Także ze strony Rady Nadzorczej ZUS. Obecny, który trafi pod obrady Stałego Komitetu Rady Ministrów, został poprawiony. Ale okazuje się, że i tak nie zyskał akceptacji przedsiębiorców.
Autorzy projektu przyjęli, że płatnik, który nie znalazł się na liście rankingowej, będzie mógł odwołać się do specjalnej komisji powołanej przez prezesa ZUS. Będzie na to miał 14 dni, licząc od dnia udostępnienia listy rankingowej w Biuletynie Informacji Publicznej zakładu. Komisja będzie mieć czas na rozpatrzenie odwołania nie później niż w terminie 2 miesięcy od dnia jego złożenia. Zainteresowany zostanie powiadomiony o tym na piśmie. Na rozstrzygnięcie komisji odwoławczej przysługuje skarga do sądu administracyjnego.
– Problemem jest jednak to, że procedura odwoławcza nie wstrzymuje zawierania umów o udzielenie dofinansowania z tymi płatnikami, których projekty zostały wybrane do dofinansowania. Co w praktyce oznacza, że odwołanie nie jest efektywne – ekspert Pracodawców RP, członek rady nadzorczej ZUS, Łukasz Kozłowski.
Ale to nie koniec niespodzianek. Jeśli bowiem na jakimkolwiek etapie procedury odwoławczej zostanie wyczerpana kwota środków przeznaczonych na dofinansowanie, to komisja pozostawi odwołanie bez rozstrzygnięcia. A zainteresowany się dowie, że ma prawo wniesienia skargi do sądu administracyjnego. Ale to i tak nic nie da, bowiem jeśli nawet sąd uzna rację płatnika, to będzie mógł jedynie stwierdzić, że „ocena projektu została przeprowadzona z naruszeniem procedury konkursowej lub innymi naruszeniami formalnymi, i nie przekazuje sprawy do ponownego rozpatrzenia”.
– Taki zapis jest nie do przyjęcia. Podobnie jak ogłaszanie konkursu raz w roku. Bo przedsiębiorcy, którzy będą się odwoływać, powinni mieć możliwość jeszcze w tym samym roku otrzymać pieniądze z ZUS – dodaje Łukasz Kozłowski.
Monopol CIOP
Pracodawcom nie podoba się także, że resort pracy ustawowo chce przekazać pełnię władzy nad oceną merytoryczną projektów CIOP, czyli jednostce podległej właśnie MRPiPS.
– Nie kwestionujemy wiedzy i umiejętności naukowców tam zatrudnionych. Ale nie może być tak, że tylko jedna instytucja będzie mieć monopol na ocenę projektów ubiegających się o wsparcie z funduszu wypadkowego. W Polsce działa jeszcze kilka prywatnych instytutów, które mają specjalistów z różnych dziedzin bhp. To jest ewidentne naruszenie zasad konkurencji – zauważa Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS. Konfederacja podkreśla, że środki na prewencję wypadkową powinny trafiać do tych firm, które je wykorzystają najbardziej efektywnie.
Podobnie uważają Pracodawcy RP. W ich ocenie przyznanie monopolu CIOP jest błędem.