Z 76,5 tys. do 74,7 tys. spadła w 2016 r. liczba podopiecznych pozostających w rodzinach zastępczych i placówkach opiekuńczo-wychowawczych.
Na koniec ubiegłego roku poza rodziną biologiczną przebywało o 1750 dzieci mniej niż w 2015 r. Dane o spadku liczby małoletnich w opiece zastępczej cieszą ekspertów, ponieważ taki był jeden z podstawowych celów przeprowadzonej pięć lat temu reformy systemu pieczy. Zaniepokojenie budzą jednak pozostałe statystyki, które pokazują, że zmniejsza się liczba rodzin zastępczych, a rośnie placówek opiekuńczo-wychowawczych.
Gminy liczą koszty
Jak wynika z najnowszych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS), mniejsza liczba dzieci w pieczy dotyczy zarówno tych umieszczanych w jej rodzinnych, jak i instytucjonalnych formach. Co więcej, większy spadek został odnotowany w przypadku tych drugich. Liczba podopiecznych placówek opiekuńczo-wychowawczych w 2016 r. wynosiła bowiem 18,2 tys. i była o 1,3 tys. niższa od tej rok wcześniej (19,5 tys.). Natomiast w rodzinach zastępczych i rodzinnych domach dziecka przebywało w 2016 r. 56,5 tys. małoletnich, czyli o 446 mniej niż w 2015 r., kiedy było ich 56,9 tys.
– Faktycznie w placówkach opiekuńczo-wychowawczych mamy obecnie wolne miejsca, co praktycznie nie miało miejsca w poprzednich latach. Podobnie wygląda sytuacja w sąsiednich powiatach, bo pytają się nas, czy nie mamy dzieci czekających na umieszczenie w instytucjonalnej pieczy, które mogliby od zaraz przyjąć u siebie – potwierdza Arkadiusz Paturej, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR) w Olsztynie.
Opieka nad małoletnimi / Dziennik Gazeta Prawna
Dodaje, że duży wpływ na spadek liczby dzieci w pieczy mają obowiązujące od 2012 r. przepisy, które wymagają od gmin większej pracy z rodzinami biologicznymi mającymi różnego typu problemy z opieką i wychowaniem dzieci oraz nałożyły na nie obowiązek współpłacenia za pobyt w pieczy. Ze względu na znaczne koszty z tym związane wolą więc intensywniej pomagać rodzicom, bo to jest dla nich tańsze rozwiązanie niż ponoszenie opłat za utrzymanie małoletniego w domu dziecka.
– Nie zauważyłam, aby ośrodki pomocy społecznej bardziej angażowały się we wspieranie rodzin biologicznych. Tendencja spadkowa jest raczej efektem zmniejszającej się liczby dzieci – uważa jednak Anna Gołębska, dyrektor PCPR w Zielonej Górze.
Z kolei Mirosław Sobkowiak, dyrektor PCPR w Gostyniu, wskazuje, że dla części rodzin, które mają trudności finansowe, znaczną pomocą było wprowadzenie programu 500+. Dzięki temu świadczeniu ich sytuacja dochodowa i możliwość zapewnienia odpowiednich warunków bytowych dzieciom na pewno się poprawiła.
Więcej placówek
Zdaniem Joanny Luberadzkiej-Grucy z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej niewielki, choć kolejny z rzędu spadek liczby dzieci w pieczy należy traktować z ostrożnym optymizmem. – Nie powinien on przesłaniać innych celów, które przyświecały reformie pieczy, takich jak na przykład marginalizowanie roli instytucjonalnych form opieki na rzecz rozwijania tych rodzinnych, aby mogła do nich trafiać jak największa liczba dzieci – podkreśla.
Z jej realizacją nie jest tak dobrze, o czym świadczy m.in. to, że w 2016 r. z 38,8 tys. do 38,4 tys. zmniejszyła się liczba rodzinnych form pieczy.
– Powiaty niestety nie dostrzegają tego, że różne kampanie służące poszukiwaniu kandydatów nie będą dawać efektów, jeśli w większym stopniu nie będą dbać o istniejące rodziny zastępcze i zapewniać im stabilnych warunków do zajmowania się podopiecznymi – podkreśla Joanna Luberadzka-Gruca.
Jednocześnie, mimo że liczba dzieci przebywających w instytucjonalnej pieczy spada, to sama liczba placówek opiekuńczo-wychowawczych po raz kolejny wzrosła. O ile jeszcze w 2015 r. było ich 1046, to w kolejnym roku już o 50 więcej (1096). Jest to związane głównie z tym, że w ramach reformy powiaty są zobowiązane do 2021 r. zmniejszyć wielkość domów dziecka, tak aby były przeznaczone dla nie więcej niż 14 wychowanków. Tyle tylko, że zamiast znajdować dla nich miejsca w rodzinach zastępczych, samorządy chcąc dostosować się do wymaganych przepisami standardów, dzielą jedną placówkę na dwie mniejsze.