Rząd chce zmusić ZUS, żeby już za trzy miesiące udostępnił lekarzom nowy sposób autoryzacji e-zwolnień. Ale zakład może być gotowy dopiero w grudniu.
Zasady kontroli zwolnień lekarskich / Dziennik Gazeta Prawna
Za dwa tygodnie będzie wiadomo, czy konieczne będzie przedłużenie o kolejne kilka miesięcy okresu przejściowego umożliwiającego równoległe wystawianie papierowych i elektronicznych zwolnień lekarskich. W tym czasie Biuro Legislacyjne Sejmu ma sprawdzić, czy proponowane przez rząd rozwiązania są zgodne z prawem.
Sporne terminy
Awantura wybuchła w czasie pierwszego czytania rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (druk nr 1350). Posiedzenie sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny zostało przerwane, bo tak naprawdę posłowie nie wiedzieli, nad czym mają dalej pracować. Powodem zamieszania jest lansowany przez rząd zapis, że od 1 lipca br. zacznie działać nowy sposób potwierdzania danych w czasie wystawiania zwolnień elektronicznych.
Aby przyspieszyć wdrożenie e-zwolnień, ZUS ma udostępnić lekarzom system teleinformatyczny wykorzystywany obecnie przy uwierzytelnianiu danych w programie „Rodzina 500 plus”. Problem polega jednak na tym, że musi być on dopracowany, bowiem – jak przyznaje sam ZUS – nie można po prostu skopiować rozwiązań stosowanych w świadczeniach rodzinnych. Sprawa jest poważna, bo konieczne jest poprawienie bezpieczeństwa autoryzacji. A to wymaga czasu. Antoni Kolek, dyrektor gabinetu prezesa ZUS w czasie posiedzenia komisji złożył więc deklarację, że nowe rozwiązania będą gotowe w grudniu.
Obecnie lekarze mogą korzystać z drogiego kwalifikowanego podpisu elektronicznego albo czasochłonnego (chociaż darmowego) podpisu potwierdzonego profilem zaufanym ePUAP. Oba rozwiązania nie są popularne. – Z 23 tys. lekarzy posiadających upoważnienie do wystawiania zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy, z formy elektronicznej korzysta niecałe 3 proc. Proces wdrażania przebiega w sposób dla nas niesatysfakcjonujący – oświadczył podczas prac komisji wiceminister pracy Marcin Zieleniecki.
Dlaczego rząd chce jak najszybciej przymusić medyków do używania e-zwolnień? Bo potrzebuje pieniędzy z odbieranych zasiłków chorobowych osobom przebywającym na krótkich zwolnieniach lekarskich, które obecnie są poza jakąkolwiek kontrolą ZUS i pracodawców. Jak przyznaje Marcin Zieleniecki, zakład nie ma możliwości sprawdzenia nawet 14-dniowych absencji. I to właśnie dlatego strona rządowa chce, aby poczynając od nowego roku wszystkie zaświadczenia o czasowej niezdolności do pracy były wystawiane wyłącznie w formie elektronicznej.
Zieleniecki oświadczył także, że rządowy projekt nie zakłada zmiany terminu zakończenia okresu przejściowego (31 grudnia 2017 r.), w którym jest możliwość równoległego wystawiania papierowych i elektronicznych zwolnień lekarskich. Tymczasem zapowiedź ZUS o gotowości nowych rozwiązań dopiero w grudniu, może popsuć szyki rządowi. Biuro Legislacyjne Sejmu w czasie prac komisji zwróciło bowiem uwagę, że konieczne jest sprawdzenie vacatio legis. Tym bardziej, że członkowie komisji zastanawiali się nad wejściem najnowszych zmian od 1 stycznia 2018 r., czyli równocześnie z wprowadzeniem obowiązku wystawiania wyłącznie elektronicznych zwolnień.
Nie tylko zwolnienia
Zaproponowana przez rząd zmiana obejmie nie tylko zwolnienia lekarskie. Za pośrednictwem sieci będą także przyjmowane od lekarzy oświadczenia, że medycy zobowiązują się do przestrzegania zasad orzekania o czasowej niezdolności do pracy i wykonywania obowiązków wynikających z przepisów ustawy i przepisów o ochronie danych osobowych. Lekarz orzecznik będzie też miał możliwość wystawiania e-zaświadczenia o braku przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku. Drogą elektroniczną weryfikowane będą także uprawnienia do zasiłków.
Etap legislacyjny
Rządowy projekt ustawy w czasie prac w komisji