Brakuje przepisów regulujących wzajemne rozliczenia pomiędzy przedsiębiorcą a wykonawcą dzieła w przypadku uznania go później za pracownika. W ocenie RPO regulacje dotyczące bezpodstawnego wzbogacenia są w tym wypadku niewystarczające, mogą bowiem zniechęcić do egzekwowania zatrudnienia pracowniczego.
Sprawa dotyczy dziennikarki, która po ośmiu latach pracy na podstawie umowy o dzieło została prawomocnym orzeczeniem sądowym uznana za pracownika. W wyniku tego pracodawca miał obowiązek zgłoszenia kobiety do ubezpieczenia społecznego i opłacenia zaległych składek zgodnie z przepisami ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz.U. z 2016 r. poz.963 ze zm.).
Na gruncie art. 16 ust. 1 powyższego aktu ubezpieczony wraz z płatnikiem współfinansują z własnych środków składkę emerytalną i rentową. Natomiast składkę chorobową pokrywają w całości sami ubezpieczeni. Podobnie jak składkę na ubezpieczenie wypadkowe finansują w całości płatnicy.
Natomiast wszelkie obowiązki dotyczące obliczania, rozliczania oraz opłacania należnych składek, a także potrącania z dochodów ubezpieczonych tych ich części, które są przez nich finansowane, spoczywają jedynie na płatnikach składek.
Żaden przepis ustawy systemowej nie stanowi natomiast podstawy prawnej do żądania przez płatnika zwrotu na jego rzecz tej części składek, która powinna być finansowana przez ubezpieczonego.
W przywołanej sprawie pracodawca zapłacił do ZUS należne składki na ubezpieczenia społeczne, po czym wystąpił o zwrot tej ich części, która powinna być potrącona ze środków ubezpieczonej. Swoje roszczenie spółka oparła na przepisach kodeksu cywilnego dotyczących bezpodstawnego wzbogacenia. Sąd przyznał rację firmie i orzekł, że dziennikarka musi zapłacić pracodawcy prawie 70 tys. zł, rozłożonych na 72 raty.
Na kanwie tego przypadku RPO zdecydował się wystąpić do minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej. Uważa bowiem za konieczne uregulowanie w ustawie systemowej zasad ponoszenia odpowiedzialności za zaległe składki, należne z tytułu uznania po latach istnienia stosunku pracy.
W jego ocenie oparcie zasad tej odpowiedzialności na przepisach o bezpodstawnym wzbogaceniu, ze względu na powiązane z tym skutki finansowe, może zablokować działania zmierzające do egzekwowania zatrudnienia na umowie o pracę.
Zgadza się z tym dr Tomasz Lasocki z Katedry Prawa Ubezpieczeń WPiA UW i wskazuje kogo powinien obciążać obowiązek opłacenia różnicy w składkach. – Ryzyko, że umowa zostanie źle zaklasyfikowana, powinno spoczywać na podmiocie zatrudniającym. Pracodawca musi mieć pewność, że dany stosunek rzeczywiście nie zrodzi obowiązku ubezpieczenia – wyjaśnia ekspert. Dlatego w jego ocenie zatrudniający powinien pokryć koszt składek bez możliwości dochodzenia ich zwrotu od ubezpieczonego. Obecne rozwiązanie uniemożliwia bowiem faktyczną realizację konstytucyjnego prawa do zabezpieczenia społecznego.
Innego zdania jest z kolei Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. Chociaż zgadza się z tym, iż wysokie koszty związane z uznaniem zatrudnienia pracowniczego mogą zniechęcać do dochodzenia swoich praw, to cała odpowiedzialność w takim przypadku nie powinna spadać na pracodawcę. – Uznanie, iż pełna kwota tego zobowiązania ma być dochodzona od pracodawcy, byłaby równoznaczna z traktowaniem tej składki jako obciążenia całkowicie spoczywającego po jego stronie. Fakt odprowadzania przez pracodawcę składki po stronie pracownika wynika zaś przecież wyłącznie ze względów praktycznych, podobnie zresztą jak w przypadku zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych – tłumaczy ekspert.
W jego ocenie należy zatem ponownie przyjrzeć się kwestii podziału składek między pracownika a pracodawcę. – Gdyby stał się on prostszy i bardziej przejrzysty, pomogłoby to nie tylko w rozwiązaniu kwestii egzekwowania zatrudnienia pracowniczego, lecz również uwidaczniałoby obecnie częściowo ukryte pozapłacowe koszty pracy – mówi Kozłowski.