Zmiana dot. składek na ZUS dla najmniejszych firm jednoosobowych jest potrzebna, niemniej konieczna jest kompleksowa reforma systemu ubezpieczeń społecznych - uważa ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. polityki społecznej i prawa pracy Piotr Wójcik.

W ten sposób odniósł się do projektu, nad którym pracuje Parlamentarny Zespół na Rzecz Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego. Zespół przygotowuje propozycję reformy składek na ubezpieczenie społeczne, płaconych przez osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. Obecnie składki te mają formę ryczałtu w wysokości 1173 zł miesięcznie, płaconego niezależnie od osiągnięcia dochodu.

Zespół kierowany przez posła PiS Adama Abramowicza proponuje, by przedsiębiorcy osiągający miesięczny przychód niższy niż 5 tys. zł, płacili składki wysokości ok. 24 proc. przychodu. Tym samym ci, którzy nie uzyskaliby w danym okresie przychodu, składek by nie płacili. Część przedsiębiorców uzyskujących niewielkie dochody płaciłoby niższe składki niż obecnie.

Zdaniem Wójcika, pomysł jest dobry, potrzebny i uzasadniony, ponieważ proponowane zmiany pozwoliłyby zmniejszyć obciążenia najdrobniejszych przedsiębiorców o kilkaset złotych miesięcznie, co dla wielu z nich może być kwestią "być albo nie być” . "Rzeczywiście, obecny zryczałtowany ZUS jest dużym obciążeniem dla najdrobniejszych i osiągających najmniejsze zyski przedsiębiorców. Dziś osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą, która miesięcznie zarabia 2,5 tys. zł brutto, musi zapłacić składki równe prawie 50 proc. swojego dochodu” - wskazał Wójcik w komentarzu.

Ekspert podkreślił, że ryczałt ma zawsze degresywny charakter ‒ osoby osiągające wyższy dochód, płacą proporcjonalnie niższe składki. Na przykład osoba fizyczna prowadząca działalność, osiągająca dochód brutto w wysokości 50 tys. zł miesięcznie zapłaci składki równe zaledwie 2,3 proc. dochodu, czyli proporcjonalnie 20 razy niższe niż samozatrudniona krawcowa zarabiająca 2,5 tys. zł.

Zaznaczył, że dla wyższych grup dochodowych ryczałtowe składki to zatem rozwiązanie dużo bardziej korzystne w stosunku do innych form aktywności zawodowej, gdzie stosowane są umowy o pracę, czy jedna umowa zlecenie. Dlatego - wskazał - na samozatrudnienie przechodzi wielu dobrze wynagradzanych specjalistów, których aktywność w żaden sposób nie przypomina prowadzenia przedsiębiorstwa.

Przekonywał zarazem, że składek na ubezpieczenie społeczne nie można traktować jako haraczu wobec państwa. Zapewniają one bowiem dostęp do opieki zdrowotnej czy oszczędności emerytalnych.

"Niedomagania polskiej służby zdrowia oraz systemu emerytur wynikają w dużej mierze właśnie z faktu bardzo różnego traktowania dochodów osobistych, co skutkuje wieloma dziurami w systemie ubezpieczeń społecznych. Nigdy nie stworzymy w Polsce sprawnej sieci ubezpieczeń społecznych i usług publicznych, jeśli w utrzymaniu systemu nie będą solidarnie partycypować wszyscy Polacy, na takich samych zasadach" - uważa Wójcik.

Ekspert zwrócił jednocześnie uwagę, że zmiany będą dotyczyć tylko wąskiej części najmniej zarabiających osób fizycznych prowadzących działalność. "Będą skierowane niemal wyłącznie do najmniej zarabiających samozatrudnionych, w tym często drobnych rzemieślników z prowincji, którzy są +na działalności+ często dlatego, że nie było dla nich pracy na etacie. W rezultacie nie jest to całościowe rozwiązanie problemu oskładkowania przedsiębiorców" - ocenił Wójcik.

Tymczasem, jego zdaniem, składki na ubezpieczenie społeczne przedsiębiorców wymagają kompleksowej reformy. Wójcik uważa, że są one niesprawiedliwe "w sensie wertykalnym", ponieważ traktują w identyczny sposób osoby znajdujące się w diametralnie różnym położeniu.

W jego ocenie, po kompleksowej reformie składki powinny być naliczane proporcjonalnie nie do wysokości przychodu, jak w propozycji zespołu posła Abramowicza, ale do dochodu. Różne obszary działalności charakteryzują się bowiem różnym udziałem kosztów. "Podczas gdy dla jednych przedsiębiorców z miesięcznym przychodem rzędu 10 tys. zł składki w wysokości 24 proc. nie będą stanowić żadnego problemu, innym mogą pochłonąć niemal cały dochód i spowodować stratę" - zauważył ekspert.

"Wprowadzenie proporcjonalności w naliczaniu składek na ubezpieczenie społeczne ograniczyłoby zatem zjawisko tzw. arbitrażu, czyli wybieraniu przez prowadzącego działalność najniżej oskładkowanej formy jej prowadzenia" - uważa.

Wójcik przyznał, że pomysł wprowadzenia proporcjonalnego oskładkowania dochodów osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą często spotyka się z zarzutem, że ich dochodów nie można traktować jak dochodów pozostałej części społeczeństwa - przedsiębiorcy zatrudniają, inwestują czy też muszą akumulować kapitał na ekspansję swoich firm. Przypomniał, że dla takich firm dostępne są różne formuły osób prawnych, w tym najpopularniejsza spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.

"Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by przedsiębiorcy chcący się rozwijać, zakładali takie spółki, gdzie żadnych składek nie ma. Jednoosobowa działalność powinna być jednak zarezerwowana wyłącznie dla tych podmiotów, które utrzymują się ze swojej pracy, osiągając dochody z bardzo różnych źródeł. Z tego właśnie powodu dochody osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą powinny być traktowane jak wszystkie dochody osobiste, bo tym w istocie są" - konkludował ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.