W całym ubiegłym roku przyszło na świat 385 tys. dzieci – wynika ze wstępnych danych GUS. To o 4 proc. więcej niż w roku poprzednim. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę tylko listopad i grudzień, a więc miesiące, w których przyszły na świat dzieci poczęte na początku roku, gdy było już wiadomo, że uruchomiony zostanie program „Rodzina 500 plus”, to okaże się, że w ostatnich miesiącach ubiegłego roku urodziło się aż o 18-20 proc. więcej dzieci niż w tym samym okresie roku poprzedniego.
– Skala wzrostu jest na tyle duża, że nie ma wątpliwości: to efekt 500 plus – uważa prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego.
Ale choć zwiększyła się liczba dzieci, które przyszły na świat, wciąż jest ich bardzo mało. Bo współczynnik dzietności niewiele się zmienił w porównaniu z 2015 r., gdy wyniósł 1,29. To oznacza, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym (15–49 lat) przypadało zaledwie 129 urodzonych dzieci. Tymczasem korzystna sytuacja demograficzna byłaby dopiero wtedy, gdyby wskaźnik wyniósł 2,1–2,15, czyli wówczas, gdy na 100 kobiet byłoby 210–215 urodzonych dzieci.
Można oczekiwać, że również w przyszłości zwiększać się będzie liczba nowo narodzonych dzieci. Nie tylko w związku z programem 500 plus. Rośnie liczba zawieranych małżeństw. W ubiegłym roku na ślubnym kobiercu stanęło 195 tys. par – o 6 tys. więcej niż w roku poprzednim. – Za 2–3 lata spowoduje to wzrost liczby urodzeń – uważa Dorota Szałtys, zastępca dyrektora w GUS.
W najbliższej perspektywie znaczących zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny nie można się jednak spodziewać – twierdzą eksperci GUS.
Sytuacja ludnościowa Polski będzie więc nadal trudna.
Według GUS w ubiegłym roku zmarło 387 tys. osób – o 7,5 tys. mniej niż przed rokiem. Przyrost naturalny (różnica między liczbą urodzeń i zgonów) był więc ujemny i wyniósł minus 2 tys. W efekcie po uwzględnieniu migracji zagranicznych na pobyt stały liczba ludności naszego kraju skurczyła się o blisko 0,5 tys.– do 38 mln 437 tys.