Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce wykorzystać część środków z unijnego programu Kapitał Ludzki na sfinansowanie kształcenia wyższego na deficytowych kierunkach.

W latach 2007–2013 mamy do wykorzystania 1 mld euro z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Część z tych pieniędzy przekażemy na kształcenie zamawiane – zapowiedział Stefan Jurga, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego w trakcie posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Resort dofinansuje kształcenie takich specjalistów, których obecnie brakuje na rynku pracy. – Będziemy zamawiać kształcenie w takich dziedzinach, jak matematyka, fizyka, chemia, biologia i biotechnologia, filologia angielska oraz niemiecka, ale ta ostatnia tylko w tych regionach, w których jest zapotrzebowanie na germanistów – tłumaczy Stefan Jurga. Wiceminister zapowiedział, że resort nauki podzieli środki pomiędzy uczelnie jeszcze w tym roku. W trakcie posiedzenia sejmowej komisji poruszono także inne problemy dotyczące finansowania szkolnictwa wyższego. Profesor Zygmunt Cybulski ze Związku Nauczycielstwa Polskiego zauważył, że zgodnie ze wskaźnikami kosztochłonności poszczególnych kierunków i studiów ustalanymi przez MNiSzW, za zatrudnienie nauczycieli akademickich z zagranicy uczelnie będą otrzymywać dwukrotnie więcej pieniędzy niż za współpracę z polskimi wykładowcami.

CO TO JEST KSZTAŁCENIE ZAMAWIANE


Kształcenie zamawiane polega na zawieraniu porozumień między resortem nauki i szkolnictwa wyższego a uczelniami w sprawie dodatkowego kształcenia studentów na poszczególnych kierunkach. Ministerstwo będzie ogłaszać konkursy na prowadzenie takich studiów i sfinansuje najlepsze oferty.

– Może prowadzić to do sytuacji, że szkoły będą zatrudniać cudzoziemców np. na tygodniowe wykłady, po to aby otrzymać więcej pieniędzy z budżetu państwa – mówi prof. Zygmunt Cybulski. Jednak zdaniem wiceministra Stefana Jurgi przepisy są tak skonstruowane, by uniemożliwiać nadużycia. – Minister nauki i szkolnictwa wyższego określi, jaka ma być proporcja między obcokrajowcami a polskimi profesorami. Na pewno nie czeka nas dominacja naukowców z zagranicy – tłumaczył w trakcie posiedzenia komisji.