Jutro (19 grudnia) posłowie będą głosować nad odrzuceniem prezydenckiego weta do trzech z sześciu ustaw zdrowotnych. Ewa Kopacz minister zdrowia nadal uważa, że sygnowane przez nią i jej ugrupowanie polityczne zawetowane ustawy zdrowotne, w tym ustawa o zakładach opieki zdrowotnej, są najlepszymi rozwiązaniami dla dotychczasowych problemów związanych z funkcjonowaniem systemu ochrony zdrowia. Dotyczy to w szczególności zahamowania zadłużenia szpitali, uszczelnienia systemu finansowania świadczeń zdrowotnych, poprawy dostępności do świadczeń i ich jakości.

Nasuwa się jednak pytanie, co zarząd spółki prowadzącej ZOZ zrobi, jeżeli kontrakty z NFZ będą niekorzystne dla szpitala? Brak odpowiedzi na nie powoduje, że pojawiają się kolejne. Czy dotychczasowa formuła organizacyjno prawna SP ZOZ faktycznie ogranicza rozwój szpitali? Czy nowe rozwiązania, polegające na ich przekształceniu w spółki jest najlepsze i służy poprawie wykorzystania publicznych pieniędzy? Czy obligatoryjne przekształcenia, poprawią dostęp pacjentów do leczenia i jakość opieki zdrowotnej?

Przyczyny zadłużania się

Pogląd, że dotychczasowa formuła funkcjonowania SP ZOZ wyczerpała się nie jest prawdziwy. Wpływ na zadłużenie szpitali miało wiele czynników, a nie tylko ich forma prawna. Wśród nich należy wymienić chociażby poziom wykorzystania łóżek szpitalnych, znacznie niższy od przeciętnego. Na obecne zadłużenie, w znaczący sposób wpływ miały również błędne decyzje w 1999 roku dotyczące alokacji środków pieniężnych. z kontraktów z kasami chorych, brak dyscypliny finansowej, a także niedostateczny nadzór właścicielski sprawowany przez samorządy i rady społeczne. Nie bez znaczenia dla sytuacji finansowej SP ZOZ pozostaje również ponad 30 procentowy, średni wzrost wynagrodzeń pracowników służby zdrowia. Uważam, że negatywne efekty tych czynników dotknęłyby szpitale, niezależnie do tego czy działałyby jako SP ZOZ czy jako spółki prawa handlowego. Z tą jednak różnicą, że prawdopodobnie wiele z tych zadłużonych szpitali nie byłoby już w rejestrze spółek prawa handlowego lub przechodziłyby przez procedurę upadłości. Należy bowiem pamiętać, że gwarancję istnienia SP ZOZ jest m.in. ustawowy brak możliwości ogłoszenia ich upadłości nawet, jeżeli ich długi przekraczają wartość jego majątku.

Żaden bowiem system ograniczonej odpowiedzialności dyrektora SP ZOZ czy solidarnej odpowiedzialności członków zarządu za zobowiązania spółki prowadzącej ZOZ, nie zdejmie z państwa konstytucyjnej i moralnej dbałości o zdrowie obywateli. Wprowadzenie ustawowego obowiązku przekształceń SP ZOZ w spółki, to zakamuflowana ucieczka przed tą odpowiedzialnością. Nie ma także żadnych gwarancji, że obligatoryjna zmiana formy prawnej szpitali jednocześnie wiąże się z poprawą dostępności pacjentów do leczenia i oznacza polepszenie jakości opieki zdrowotnej. Przecież do szpitali spółek w dalszym ciągu będzie trafiać tyle samo środków z NFZ, co do SP ZOZ. Braki organizacyjno – prawne SP ZOZ, można zaliczyć do grupy czynników ale, które w znikomym stopniu wpływają na poziom dostępności do świadczeń zdrowotnych i ich jakości.

Do prywatyzacji daleko, ale…

Komercjalizacja szpitali i świadczeń zdrowotnych, to faktycznie jeszcze nie ich prywatyzacja. Jednak głównym celem działalności spółki prawa handlowego, w tym skomercjalizowanego SP ZOZ to przecież generowanie zysku. Na nic tu się zdadzą oświadczenia szefa klubu poselskiego PO, minister zdrowia czy też premiera, że celem przekształconych szpitali w spółki nie będzie zysk. Oświadczenia te, rzecz oczywista, pomijają istotę komercji. A więc komercjalizacja szpitali, to nic innego jak dostosowanie świadczeń zdrowotnych do zasad gry na quasi rynku, gdzie działa jeden lub zaledwie kilku płatników. Zatem procesy i profile leczenia szpitalnego, podporządkowane zostaną osiągnięciu zysku, a nie konstytucyjnie gwarantowanym zasadom - równego i powszechnego dostępu obywateli do świadczeń medycznych. Dlatego też, komercjalizacja jako jedyna i najważniejsza formuła funkcjonowania publicznej ochrony zdrowia, w zakresie lecznictwa szpitalnego, musi być postrzegana negatywnie. Szpitale spółki, staną zapewne przed problemem godzenia niespójnych celów - misji leczenia chorych, niezależnie od ich sytuacji materialnej i misji generowania zysku oraz zachowania płynności finansowej. Reformatorom zabrakło wyobraźni, że odpowiedzialność za zdrowie obywateli musi obejmować, w takim samym stopniu wymogi medyczne jak i finansowe. Natomiast przekształcenia SP ZOZ w spółki mogą przynieść jedynie kosztowny i trudny od zmiany system organizacyjno-prawny. System, który sprawi pogorszenie funkcjonowania szpitali, ze wszystkimi niedogodnościami dla obywateli.

Spirala długów

Komercyjne szpitale będą zmuszone dostosowywać swoją strukturę świadczeń, do tych przede wszystkim profilów, które generują zyski. Jeżeli tego nie zrobią, to będą narażone, tak jak obecnie SP ZOZ na straty i zadłużenie. Problem ten nabiera szczególnej wagi wobec czekających placówki ochrony zdrowia, w tym szpitale - wydatki na remonty i inwestycje w kwocie 14 mld. zł . Środki te do końca 2012 roku muszą być przeznaczone na obowiązkowe dostosowanie się placówek ochrony zdrowia do nowych unijnych standardów dotyczących ich warunków technicznych i sanitarnych. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy nie lepiej pozostawić istniejący stan organizacyjno prawny SP ZOZ z zaostrzeniem odpowiedzialności dyrekcji oraz samorządowego nadzoru za zarządzanie nim. W zamian rząd zyskałby czas na wypracowania spójnego i jasnego modelu funkcjonowania, finansowania i nadzoru w ochronie zdrowia.

dr Ireneusz Kwiatkowski,

adiunkt w Katedrze Finansów i Rachunkowości, w Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu w Szczecinie