Eurodeputowani odrzucili w środę uzgodniony przez unijne rządy projekt dyrektywy o czasie pracy, zgodnie z którym tydzień pracy w UE mógłby być za zgodą pracownika wydłużany z 48 do 65 godzin.

Dyrektywa umożliwiała też zaliczenie części czasu spędzonego na dyżurach (w tym lekarskich czy strażackich) do nieaktywnego czasu pracy. Protestujący w Strasburgu w poniedziałek i wtorek lekarze i związkowcy obawiali się, że oznaczać to będzie dla nich mniejsze zarobki i więcej pracy.

"Gratuluję zwycięstwa całemu Parlamentowi Europejskiemu, dwóm milionom lekarzy w Europie i milionowi studentów medycyny oraz związkom zawodowym" - powiedział sprawozdawca PE ds. dyrektywy o czasie pracy, hiszpański socjalista Alejandro Cercas. Jak podkreślił, wynik głosowania "to nie przeszkoda, ale szansa na poprawienie decyzji i poziomu życia obywateli".

Odrzucenie dyrektywy w głosowaniu plenarnym oznacza, że eurodeputowani i unijne przewodnictwo - już czeskie - będą próbowały wynegocjować porozumienie w trudnym procesie tzw. koncyliacji. Chyba że kraje członkowskie przyjmą poprawki eurodeputowanych, co wydaje się niemożliwe, zważywszy, z jakim trudem rządom udało się porozumieć w czerwcu w sprawie kontrowersyjnej dyrektywy.

Obecne francuskie przewodnictwo w UE ostrzegało eurodeputowanych przed odrzuceniem porozumienia, twierdząc, że kompromis jest najlepszy z możliwych, biorąc pod uwagę "rozkład sił w UE".

Negocjacje podzieliły kraje UE na obóz "socjalny" i obóz "liberałów"

Negocjacje podzieliły bowiem kraje UE na obóz "socjalny" broniący praw pracowniczych i obóz "liberałów" pod wodzą Wielkiej Brytanii, stawiających na pierwszym miejscu elastyczność przepisów (w tym w służbie zdrowia) oraz konkurencyjność gospodarki.

Po trzech latach sporów w czerwcu Rada UE (czyli rządy) przyjęła kompromis, zgodnie z którym tydzień pracy w Unii będzie nadal wynosił do 48 godzin, ale za zgodą pracownika będzie go można wydłużyć do 60 godzin w trzymiesięcznym okresie rozliczeniowym, chyba że inaczej stanowi zbiorowy układ pracy lub porozumienie partnerów społecznych w danym kraju.

Przy braku porozumienia i przy zaliczeniu nieaktywnego czasu dyżurów do normalnego czasu pracy (tak jak w Polsce) tygodniowy czas pracy można by wydłużyć nawet do 65 godz. (tzw. opt-out).

Ponadto rządy zgodziły się na podzielenie dyżurów na dwie części: aktywną, kiedy lekarz zajmuje się pacjentem (a strażak gaszeniem pożarów), oraz nieaktywną, kiedy w gotowości czeka na telefon. Ten kompromis poparł w czerwcu rząd Polski.

"Teraz to do Rady UE należy decyzja, jak zareagować na głosowanie"

Eurodeputowani - tak jak proponował Cercas - opowiedzieli się za 48-godzinnym tygodniem pracy w rocznym okresie rozliczeniowym.

"Teraz to do Rady UE należy decyzja, jak zareagować na głosowanie. Jeśli, czego się oczekuje, przejdziemy do koncyliacji, Komisja Europejska zrobi wszystko co w jej mocy (...) by pomóc znaleźć satysfakcjonujące porozumienie. Mam pełne zaufanie, że nadchodzące czeskie przewodnictwo zajmie się sprawą w odpowiedni sposób" - oświadczył po głosowaniu unijny komisarz ds. pracy i spraw społecznych Vladimir Szpidla.

Przy braku nowelizacji w mocy pozostaje obecna dyrektywa z 1993 roku. Poprawiona 10 lat później, daje ona możliwość wydłużenia tygodnia pracy nawet do 78 godzin - za zgodą pracownika.