Średnio 2100 zł na rękę – tyle dostawali w ub.r. zatrudnieni u nas imigranci ze Wschodu. Większość z nich wykonuje proste prace fizyczne i nie stanowi konkurencji dla rodzimych pracowników – ocenia NBP.
Zarobki netto Ukraińców pracujących w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
NBP przyjrzał się zatrudnianiu Ukraińców na polskim rynku pracy. Ich liczba zaczęła skokowo rosnąć już w 2014 r. Powodem był kryzys gospodarczy na Ukrainie spotęgowany dodatkowo kryzysem politycznym i wybuchem wojny w Donbasie. W 2015 r. w Polsce mogło pracować nawet milion Ukraińców – szacuje bank centralny w opublikowanym wczoraj raporcie.
Dla autorów raportu rok 2014 r. to punkt zwrotny, jeśli chodzi o imigrację ze Wschodu. Nie tylko zwiększyła się liczba przyjeżdżających – nowa fala imigracji z Ukrainy różni się od poprzedniej również strukturą, tym, że jest w niej m.in. znacznie więcej mężczyzn, osób młodszych i mieszkańców wschodniej części Ukrainy. Co ważne, wśród nowych imigrantów dużo większy odsetek stanowią osoby bezdzietne. O ile do 2013 r. takich osób wśród przyjeżdżających było ok. 25 proc., o tyle teraz jest ich ponad połowa (54 proc.) Według NBP może mieć to znaczenie przy decyzjach o osiedleniu się w Polsce – bez rodziny na Ukrainie łatwiej o taki wybór.
Bo na razie imigrację ze Wschodu charakteryzuje bardzo duża rotacja. Z badań banku centralnego wynika, że przeciętnie imigrant z Ukrainy był już w Polsce 9 razy, przebywając tu średnio przez pięć miesięcy. Taką strukturę wymusza najbardziej powszechna metoda zatrudniania Ukraińców. Polski pracodawca nie musi za każdym razem występować o pozwolenie na pracę. Wystarczy jego oświadczenie o zamiarze zatrudnienia. Na jego podstawie można pracować w Polsce przez sześć miesięcy. Liczba wydawanych oświadczeń rośnie z roku na rok. W 2015 r. było ich około 763 tys. W tym roku na koniec października już ponad milion. NBP ocenia, że w całym 2016 r. będzie ich 1,2 miliona.
Nowa fala imigracji zmieniła też strukturę zatrudnienia Ukraińców. Wcześniej dominowały usługi związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego. Do 2013 r. ponad połowa przyjezdnych pracowała w tym sektorze. Od 2014 r. większość – 35,2 proc. – pracuje już w usługach remontowo-budowlanych. Prowadzenie domów straciło na znaczeniu, więcej Ukraińców jest dziś zatrudnionych w hotelarstwie i gastronomii (20,3 proc.) oraz w rolnictwie (19,5 proc.). W „obsłudze” gospodarstw domowych zarabia się zresztą najmniej – średnio 1826 zł netto miesięcznie, za to pracuje najciężej – 58 godzin tygodniowo. Najwięcej zarabiają Ukraińcy pracujący w budowlance – 2729 zł. To sporo powyżej średniej, która w ubiegłym roku wynosiła 2100 zł na rękę.
Pensja Ukraińca nie odbiega więc zbytnio od mediany zarobków w Polsce (ok. 2300 zł netto). Średnią zawyżają płace w budowlance, bo zarówno w hotelarstwie, jak i w rolnictwie zarabia się mniej (odpowiednio 1941 zł i 1992 zł netto). Czwarta „popularna” branża – czyli handel – płaci średnio 2000 zł.
– Nie ma presji na płace. Ukraińcy nie konkurują bezpośrednio z Polakami o miejsca pracy. Na przykład w rolnictwie wykonują prace, których Polacy się nie podejmują. Podobnie jest w budownictwie: mieliśmy przecież duży ubytek rąk do pracy w tej branży przez emigrację zarobkową Polaków do innych krajów UE. Ukraińcy wypełniają luki w zatrudnieniu. Co nie znaczy, że w przyszłości nie będzie konkurencji płacowej z ich strony również w bardziej wyspecjalizowanych zawodach – mówi Grzegorz Dobroczek z Departamentu Statystyki NBP.
Według danych zebranych przez NBP proste prace wykonuje prawie 71 proc. przybyszów ze Wschodu. Robotnicy i rzemieślnicy wykwalifikowani stanowią niemal 24 proc., a specjaliści – zaledwie 4 proc.
Jedną trzecią zarobków imigranci przeznaczają na bieżące potrzeby, jak rachunki, wyżywienie czy transport. To niewiele – ale to dlatego, że wielu pracujących otrzymuje od swoich pracodawców oprócz pieniędzy również dodatkowe świadczenia, które pozwalają im na zmniejszanie opłat. Najczęściej jest to właśnie mieszkanie i wyżywienie – prawie 30 proc. Ukraińców twierdzi, że z nich korzysta. Dużą część zarobionych pieniędzy wysyłają na Ukrainę. Ale tu też widać sporą zmianę. O ile do 2013 r. aż 78 proc. twierdziło, że zarobkami dzieli się ze swoimi rodzinami, tak od 2014 r. odsetek ten wynosi niecałe 50 proc. Nie musi to jednak oznaczać, że nowi przybysze bardziej od poprzednich wiążą swoją przyszłość z Polską. Według autorów raportu mogli po prostu nie zebrać jeszcze wystarczających środków, które mogliby przesłać na Ukrainę. W ub.r. ukraińscy imigranci wysłali swoim krewnym w rodzinnym kraju równowartość ok. 5 mld zł.
NBP zbadał też, jak w Polsce odnajdują się ukraińscy studenci. Połowa z nich jest już zawodowo aktywna, kolejne 16 proc. planuje podjąć pracę. Większość pracuje w handlu, hotelarstwie i gastronomii. Co ważne, aż 37 proc. zamierza zostać w Polsce na stałe, kolejne 32,5 proc. być częściowo związanych z Polską. Tylko 2,4 proc. Ukraińców studiujących na polskich uczelniach planuje powrót do domu.
Na razie imigrację ze Wschodu charakteryzuje bardzo duża rotacja.